Nasz kumpel Jarek Molenda, pisarz i podróżnik, od czasu do czasu podróżuje dla przyjemności. Nie jedzie zdobywać materiałów do kolejnej książki, tylko gapić się i cieszyć się widokami.
Właśnie jest w Senegalu.
Spełnia swoje marzenie.
Napisał na fb, że przy wjeździe pan celnik poprosił go o... długopis.
Nie dlatego, że miał on logo wydawnictwa, z którym współpracuje Jarek, ale dla siostrzeńca, który potrzebuje go do szkoły.
A my kuźwa jęczymy, że nam w niedzielę sklepy zamknęli?
Że zima wróciła?
Że wieje?
Że ojesoo i omatko?
Mało w nas pokory.
Mało wdzięczności.
Kiedyś wyczytałam, że jeżeli myślę, że znalazłam się w czarnej dupie, to gdzieś na świecie jest ktoś, kto o takiej czarnej dupie może tylko pomarzyć.
To już.
Miłej niedzieli.
Idźmy na spacer.
Mimo, że zimno i wieje, ciągle jeszcze świeci słońce.
Pytanie, czy komuś robi się lepiej od tego, że ktoś inny ma gorzej. Mnie nie.
OdpowiedzUsuńNie o to chodziło, że ktoś ma gorzej. My mamy tak bardzo lepiej, że w głowie nam się nie mieści, że gówniany, plastikowy długopis może być dla kogoś spełnieniem marzeń. Do tego zupełnie nie doceniamy tego, co mamy.
UsuńTo prawda - nie doceniamy tego co mamy
UsuńMyślę, że rozumiem, co masz na myśli;*
OdpowiedzUsuńUff, cieszę się, bo patrząc na reakcję Frau wystraszyłam się, że skopałam przekaz.
Usuńmyślę, i to mnie męczy i przejmuje, że należy zrezygnować z zakupów internetowych, lotów, pływania po oceanach, kupowania wszystkiego co wymaga transportu a nade wszystko z wpierdalania żywych istot i zwierzęcego niewolnictwa, kłusownictwa, zabijania i polowań... co mogę zrobić ?
OdpowiedzUsuńNie popadajmy w skrajności. Chociaż Amisze tak żyją i mają się świetnie, ja jednak cieszę się i doceniam możliwość użycia pralki i zmywarki. Wiesz, że produkcja ekoskóry zanieczyszcza środiwisko bardziej, niż garbowanie naturalnej i rozkłada się toto 500 lat, a uprawa avocado wyniszcza środowisko? Ludzie po 40 latach odchodzą od weganizmu? Potrzebujemy balansu. Tylko tyle i aż tyle. Co Ty możesz zrobić. Zdecydować za siebie 😊
UsuńMoja znajoma kiedyś napisała na fb coś, co mi zapadło w pamięć...o tym, że narzekamy na to, co mamy, a za mało w nas wdzięczności za to, że budzimy się w rzeczywistości bez wojny, względnie bezpiecznej, gdzie mimo wszystko wiele możemy. Chyba rozumiem co chciałaś przez to powiedzieć... to też zresztą coś, co dalej przychodzi mi z trudem, skupianie się na tych dobrych stronach, tym co mam i wdzięczności za to, nie jakiś hurraoptymizm, a raczej docenienie wartości tego, co mam i co już niemal oczywiste...a dla wielu szczyt marzeń.
OdpowiedzUsuńDokładnie o to mi chodziło. O zaczęcie dnia od uśmiechu i docenienia tego, co jest. Mój Nauczyciel mówił zawsze, że nigdy nie dostaniemy więcej, jeżeli nie potrafimy cieszyć się tym, co już mamy. Ktoś mnie ostatnio sprowadził na ziemię przypominając mi te słowa. Wracam do źródeł. Nie jest to łatwe, ale nie jest też niemożliwe ❤
UsuńO kurcze, dreamu, prawde rzeczesz, ja sie codziennie ciesze, z tego co mam i o dziwo, rzeczywiscie ciagle dostaje wiecej! :)
UsuńCzyli mamy potwierdzenie, że słowa Nauczyciela, to nie tylko słowa. Dziękuję 😊
UsuńTeż, jak padło w pierwszym komentarzu, nie czuję się lepiej od tego, że ktoś inny ma gorzej, ale rozumiem o co Ci chodzi. Wciąż dobrze pamiętam, jak Judyta opisywała Kamerun i to, że tamtejsze dzieci cieszą się np. z autka na sznurku. A u nas... kręcą nosem, bo smartfon nie taki, bo ciuchy za mało markowe. Ech...
OdpowiedzUsuńA czy ja napisałam gdzieś, że mi lepiej z powodu tego, że jakieś dziecko w Senegalu nie ma długopisu? Napisałam, że mam i zupełnie tego nie doceniam. Mam znacznie więcej i tego nie widzę. Nikt z nas nie widzi. Uczę się tego. Tyle napisałam.
UsuńA czy ja napisałam, że napisałaś? Napisałaś swoje odczucia, a ja swoje, po co się tak stroszyć.
UsuńSorry, przechodzę chyba na ciemną stronę mocy. Za często ostatnio tłumaczę się ze swoich myśli 😉
UsuńOtóż to. Zgadzam się w całej rozciągłości. I uczę tego siebie i dzieciarnię.
OdpowiedzUsuńW przypadku dzieciarni, to lekcja, której nigdzie indziej nie dostaną. Bardzo cenna lekcja.
UsuńTak jest... mamy za co dziękować i z czego się cieszyć. A doceniamy wygodną codzienność, kiedy ją tracimy. Albo wtedy kiedy widzimy, że inni mają znacznie gorzej.Oby jak najmniej było takich przebudzeń i uświadomień własnego farta w życiu.
OdpowiedzUsuńPs. A propos długopisów rozdawanych w tzw. trzecim świecie. Pamiętam taki wyjazd... kiedy o długopisy jakie rozdawał Marek
bili się z dziećmi dorośli mężczyźni. Nie sposób zapomnieć takiej sceny.
Wolę cieszyć się jednak moim fartem, niż tym, że dzieci w Senegalu nie mają długopisów, ale jak widać z komentarzy, nie wszyscy przyjęli mój tekst wprost.
UsuńJacek Noch, niepełnosprawny stand-upper, chorujący na stwardnienie rozsiane, skwitował kiedyś, że wątpliwej jakości pocieszenie "inni mają gorzej", wcale nie sprawia, że jemu jest lepiej. No, ale to tak na marginesie...
OdpowiedzUsuńJeżeli muszę tłumaczyć, co chciałam powiedzieć tym tekstem (bo zupełnie nie to, do czego nawiązuje Twój margines) to pora kończyć blogowanie.
UsuńNie musisz. To ja mam permanentny i długotrwały atak pesymizmu.
UsuńZresztą, nie dalej jak dziś zadziwiłem swego kolegę z pracy, bo narzekając na swoje bolące kolana, nie omieszkałem dodać, że bardzo się z tego cieszę. Są przecież ludzie, którzy nie mają nóg.
Słabe pocieszenie. Może naleweczki popij jakiejś słonecznej?
Usuń