Ten blog używa ciasteczek, bo jego właścicielka lubi słodycze 😉

niedziela, 21 maja 2023

C jak Szampania

Nasz pobyt w Ardenach był krótki ale bardzo intensywny. Zjedliśmy tam najlepsze makaroniki w życiu. Przeszliśmy około 24 kilometry w półtora dnia i stwierdziliśmy, że jak na to, że pojechaliśmy w góry pierwszy raz od rozpoczęcia covidu, jesteśmy w niezłej formie. Nie kusiliśmy losu jednakowoż i stwierdziliśmy, że w kolejnym dniu trzeba pochodzić po płaskim. 

Płaskie było półtorej godziny drogi od Charleville Mézières- naszej ardeńskiej bazy wypadowej, a nazywało się Szampania (Champagne). 

Naszym celem było miasteczko Hautvillers, serce Dom Perignon i, jak głosi legenda, miejsce, gdzie powstał pierwszy szampan. 

Jadąc do Hautvillers, zupełnie spontanicznie zjechaliśmy do Reims. Nawigację szybko przestawiliśmy na centrum miasta, dzwoniło mi gdzieś, że to tam koronowano kilku królów Francji (jak się na miejscu okazało, jedynie kilku nie koronowano), a Ted wiedział, że mieści się tam kilka domów szampańskich. 

Wjeżdzając do miasta zauważyliśmy piękny dom za imponującym płotem. Widniał na nim napis Pommery Vranken i tak szybko jeszcze nigdy nie wrzucaliśmy kierunku, żeby zjechać w prawo. 




Mogło się nie udać wszystko, nie było miejsca do zaparkowania, ale krążąc w kółko kolejny raz zauważyliśmy miłego pana w uniformie z logo, otworzył bramę i zaprosił nas gestem na prywatny dziedziniec. Nie mieliśmy biletów, udało się je kupić. Nie było już możliwości zwiedzenia piwnic z przewodnikiem, ale pobraliśmy aplikację na telefon, która pięknie, w piwnicach 36 metrów pod ziemią, oprowadziła nas po świecie powstającego tam szampana. Byliśmy tacy szczęśliwi, że nawet nie sprawdziliśmy, czy w aplikacji można było wybrać inny język, niż angielski. 




W jednej z piwnic pozostawiono po butelce z 
najlepszych roczników jakie powstały w Domain Pommery. Poczytajcie sobie daty. Piwnica jest ogromna, ja zrobiłam zbliżenie tylko na te najstarsze.





Na koniec wypiliśmy po kieliszku szampana (we Francji możesz jeździć po jednym kieliszku, o czym powiedział nam miły pan w barze, jak zeszliśmy z gór do Monthermé) i ruszyliśmy do katedry z dokładnym namiarem na parking najbliższy temu przybytkowi. Pan, który zaprosił nas do zaparkowania na wewnętrznym dziedzińcu doskonale pokierował nas do centrum… a podobno Francuzi nie mówią po angielsku. 

Katerda jest przytłaczająca i piękna. 





Spędziliśmy tam godzinę i ruszyliśmy na poszukiwanie czegoś do jedzenia. Francuzi znają się na kuchni, znają się na przygotowywaniu deserów, znają się na serwisie i na kreowaniu atmosfery. 

Po idealnym lunchu ruszyliśmy dalej.., odwiedzić braciszka Pierre’a, ale to już będzie zupełnie inna opowieść.

I jeszcze kronikarski obowiązek: wejście do piwnic Pommery to 26€ od osoby, w cenę wliczony jest kieliszek szampana, parking gratis. 

Parking przy katedrze to 4€ z tym, że nie wolno tam było parkować dłużej niż 2 godziny.

7 komentarzy:

  1. Na Ardeny z moja kondycją tylko z windy ))) mogę zobaczyć ewentualnie z dołu. piwniczki z winami lubię szampana nieco mniej ale niech tam ;)
    a Francuzi nie mówią po angielsku )))))
    Teatralna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zaczynasz ‚bonjour, pouvons-nous parler anglais?’ - mówią, aż śmiga. A jak kończysz ‚merci beaucoup, bonne journéé’ to Ci jeszcze pomachają na drogę. U nas jest tak, że ja wiele lat temu francuski zamieniłam na angielski, odświeżam sobie przy pomocy aplikacji od czasu, jak wylądowaliśmy w Belgii. Ja rozumiem wszystko, co się do mnie mówi po francusku, więc jak Francuz w połowie drogi przejdzie z angielskiego na francuski, tylko po minie Teda widzę, że zgubił wątek. Może dlatego wydaje mi się, że oni mówią po angielsku😂 Nikt jednak Tedowi nie powiedział ‚nie, nie pomogę ci, bo nie mówisz w moim języku’ ale on jest taki, że zjednuje sobie ludzi, zanim się jeszcze do nich odezwie😀

      Usuń
    2. no tak )))
      Dreamu 12 maja wysłałam ci zaproszenie do MJ. spróbuj proszę ostatni raz.

      Usuń
  2. I te butelczyny naprawdę leżą tam tak uroczo zakurzone?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak Nit, i wisi nad nimi prośba, żeby ich nie dotykać bo niektóre są jeszcze zakapslowane, a nie zakorkowane😉

      Usuń
    2. Kiedyś sparodiowałem etykietę jednego napoju. Tkwił na niej napis: "Produkt naturalnie mętny". Może wiesz, że jednym z moich hobby jest sporządzanie nalewek. Nalewka owocowa musi leżakować co najmniej dwa lata, więc wpadłem na pomysł, by na etykietach umieszczać tekst "Produkt naturalnie zakurzony". Jakoś żaden z moich znajomych jeszcze tego nie zauważył.

      Usuń
    3. Pamiętam, że robisz nalewki i pomysł, żeby ich nie ruszać i żeby się uprzejmie kurzyły jest świetny. Nabierają szlachetności niczym nie niepokojone, zupełnie, jak szampany

      Usuń