Młoda z Krzysiem pojechali na długi weekend na wyspę i zabrali jego rodziców.
- Jezu, jaki ojciec jest męczący- pisze sfrustrowana.
- Nasz?- żartuję, żeby rozładować napięcie.
- Nie, nasz to tatuś, a ojciec, to ojciec. Na tatusia trzeba zapracować, ojcem się jest.
I wczoraj, chwilę po północy telefon.
- Wszystkiego najlepszego z okazji twojego święta, tatusiu. Widzimy się za tydzień, zapraszamy na kolację.
Stara baba mówi do ojca tatusiu, bo jest mądrym, dobrym, wspierającym facetem. To chyba coś mówi o tej relacji. Jestem dumna z Teda i z tego, jak ją buduje z Młodą. I szczęśliwa, że Młoda ma takiego ojca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz