Ten blog używa ciasteczek, bo jego właścicielka lubi słodycze 😉

wtorek, 8 lipca 2025

Niby urlop ale





 … latamy jak popierniczeni. 

Od ponad tygodnia jesteśmy w Polsce. Znowu urlop na pół gwizdka i załatwiamy nieswoje sprawy. Wyszło nam kilka fajnych spotkań, dwa, zanim jeszcze dotarliśmy do domu. Kolejne dwa w miniony weekend. Lubię tych ludzi, lubię z nimi być, patrzeć jak się zmieniają, rozwijają. 

Jeżeli chodzi o odpoczynek, to zdałam egzamin, zaraz mam certyfikację, jednocześnie lecę sześćdziesięciodniowy kurs. Wkurzam się, bo nie odpoczywam, ale dzisiaj do pionu ustawiło mnie zdanie ‚bycie zmęczonym z powodu wyzwania, które sam sobie postawiłeś, to niesamowity przywilej’.

No i zamknęłam się. Lecę dalej. Certyfikacja 28.07, a potem zaczynam poziom drugi. Nie wiem ile potrwa, za to wiem, ile muszę się nauczyć. Nie będzie mnie tu zbyt często, ale w końcu korzystam z przywileju bycia zmęczoną ze względu na moje własne pomysły, a nie z powodu wypruwania flaków dla innych.

To miła odmiana. 

Trzymacie się ciepło, prawda? Zajrzę do Was jak wrócimy od Cioci.

P.S.

Zapomniałam napisać, że byliśmy na zarąbistym koncercie polskiej muzyki filmowej. Matko, jakich my mamy zdolnych twórców.




poniedziałek, 23 czerwca 2025

Small talk na okoliczność

 Młoda z Krzysiem pojechali na długi weekend na wyspę i zabrali jego rodziców. 

- Jezu, jaki ojciec jest męczący- pisze sfrustrowana.

- Nasz?- żartuję, żeby rozładować napięcie.

- Nie,  nasz to tatuś, a ojciec, to ojciec. Na tatusia trzeba zapracować, ojcem się jest.

I wczoraj, chwilę po północy telefon. 

- Wszystkiego najlepszego z okazji twojego święta, tatusiu. Widzimy się za tydzień, zapraszamy na kolację. 

Stara baba mówi do ojca tatusiu, bo jest mądrym, dobrym, wspierającym facetem. To chyba coś mówi o tej relacji. Jestem dumna z Teda i z tego, jak ją buduje z Młodą. 

I szczęśliwa, że Młoda ma takiego ojca.

środa, 18 czerwca 2025

Kostki czekolady

 Nie odkrywaj nigdy siebie tak do końca,

Z talii życia wyjmij jedną z dobrych kart.

Miej swój kącik, w który wpada trochę słońca,

Małą kieszeń, w której swój ukryjesz żal.


Bo gdy odbiorą ci już wszystko,

Oskubią aż do szpiku kości, 

To będzie łatwiej wyjść na czysto

W zaciszu własnej świadomości.


Nie odkrywaj siebie nigdy dla zasady,

Miej odwagę śmiało wyjść i zamknąć drzwi.

Coś swojego-

Choćby kostki czekolady

Na osłodę przesolonych mocno chwil. 


I tak słowami poety, Michała Matejczuka, opowiadam Wam co tam u mnie. Otóż jest ok, egzamin zdany, prace do certyfikacji gotowe, opis przygotowany, muszę go tylko przepisać do Worda. 

Moje kostki czekolady, to rozwój, spokój i wdzięczność. Wdzięczność za ludzi, którzy stanęli na mojej drodze i pokazali mi o co chodzi w życiu, chociaż to ja powinnam być ta mądrzejsza. 

Powinnam, ale nie byłam. 

Już nadrabiam. 

Trochę mi to zajmie, ale to jest fascynujący proces. 


Mam nadzieję, że u Was wszystko jest ok, dobrze nawet. 

Zaglądam do Was, chociaż nie zawsze mam czas napisać. 

Trzymajcie się spokoju, w tym szalonym świecie.