Będąc w najgłębszej i najczarniejszej dupie nauczyłam się piec chleb, bułki, bagietki i chałki. Nauczyłam się wyczarowywać takie przysmaki, o których nigdy wcześniej nie mogłam marzyć. Beneficjentami tych cudów kulinarnych byli kumple Młodej. To był mój lek na depresję- szczęście w oczach innych.
Dzisiaj działam prewencyjnie. Zanim otoczy i pochłonie mnie mgła, siedzę w kuchni. Robię zakwas buraczany, kimchi, cieciorkę po bretońsku i... paprykarz szczeciński. Mam zakaz pieczenia ciast, Ted się zbuntował. Stwierdził, że jeżeli piekę i nie jem, to on nie chce, bo sam nie będzie jadł. Pierwsze upiekę na imieniny, już knuję, co to będzie😉
Ale wracając do paprykarzu- magia. Śniadaniowy powrót do dzieciństwa. Ted, omijający szerokim łukiem wszystkie ryby, z wyjątkiem łososia i tuńczyka, pochłonął z zachwytem makrelę😂
Spróbujcie sami 🍽
Właśnie skończyłam chustę wzorem mech. Idę szukać kordonka na bieżnik świąteczny.
Prevention is better than cure czy jakoś tak.
Nie dajcie się biedzie, trzymajcie się zdrowo i (jeżeli lubicie, zafundujcie sobie powrót do dawnych smaków, czyli zróbcie sobie paprykarz).
o gosz jaka cudna ta chusta:-) a ja się cały czas uporywam ze swetrem...pruję, robię, dodaje nitki, zmieniam druty, taki poligon doświadczalny. kiedyś skończę he he.Tymczasem nadal jestem na kwarantannie choć eynik negatywny - niewydoly sanepid mnie udupił... paprykarza nie ruszę ustami, bo mi się tego smaku pamiętać nie chce)))))))))))) wole krewetki ;)
OdpowiedzUsuńz pozdrowieniem ***** ***
UsuńLubię takie uporywanie ze swetrami. To trochę jak układanie puzzli, a jak wyjdzie jest satysfakcja na maxa.
UsuńHistorii sanepidowych współczuję, bo ta tę niewydolność państwa naszego to już nawet powiedzieć bez kurwy nic się nie da. A ziobro do unii: kasę dajcie, ale praworządności nie sprawdzajcie. Jak po kasę, to jest w unii, jak po prawo, to raczej ponad. Masakra.
Podziwiam i zazdroszczę talentu dziewiarki. Niby też umiem ale tylko niby, bo rzeczy najprostsze. Ja w czarnej dupie dowiedziałam się jak wygląda najczarniejszy odcień czerni. Skatalogowałam wszystkie książki w aplikacji ( zajęło mi to pół nocy bo bezsenność ), nauczyłam się wyplatać makramy a z wypieków to najbardziej polubiłam ciabatte :). Ja to lubię paprykarz bardzo ale nie-mąż nie i zawsze mi go odsuwa w kąt lodówki ha ha ha. Podobnie traktuje śledziki.
OdpowiedzUsuńPiękna ta chusta no!
Z ciastami mam tak jak Ty, zwłaszcza teraz kiedy dieta :). Ja piekę i rozdaję albo zapraszam gości :). Zawsze znajdą się chętni. A piec lubię, jeść też ale niestety nie umiem sobie powiedzieć dość.
Mam przepis od mamy mojej koleżanki. Pamiątkowy. A paprykarz był przepyszny. Czaję się na niego, ale musi poczekać. Za to zakwas i chleby - sama radość :)
OdpowiedzUsuńCudne są te chusty, po prostu cudne! Nie mogłam się na nie napatrzeć na IG :) Szkoda, że nie mieszkam bliżej, bo bym pożebrała pod drzwiami choć o jedną bułeczkę domowej roboty ;)
OdpowiedzUsuńWszystko dobrze u Ciebie? U Was?
OdpowiedzUsuń