Ten blog używa ciasteczek, bo jego właścicielka lubi słodycze 😉

niedziela, 12 grudnia 2021

Czarna Owca

 Czarną owcą w rodzinie była moja Mama.

Wyrwała się z mentalności wielkopolskiej ( dużo by tłumaczyć, zjawisko ogólnie można podsumować zdaniem ‚co wolno wojewodzie, to nie tobie smrodzie’). 

Początkowo nie rozumiałam dlaczego ‚uciekła’ z rodziny, w której byli babcia i dziadziuś, tyle tylko, że babcią i dziadziusiem byli dla mnie. 

Wielkopolska rodzina jest rodziną hierarchiczną. Nie odmawia się starszym, nie odmawia się rodzinie, jako takiej, plany rodziny są ważniejsze od twoich planów, rodzina ma zawsze rację, wie lepiej, co jest dla ciebie dobre, dlatego też możesz przedyskutować swoje plany z rodziną, ale jak nie wprowadzisz w życie jej sugestii, masz przerąbane oraz nie przewiduje się odstępstw od tych zasad. Zrozumiałam, jak dorosłam i doceniłam ten akt odwagi mojej Mamy. Uroczystości rodzinne planowane bez mojej wiedzy i bez pytania o moje plany skutecznie olewałam. Sugestie rodziny co do mojego życia osobistego i zawodowego miałam serdecznie w dupie, a wyrażane przeze mnie głośno poglądy sprawiły, że przyklepano mi łatkę pyskatej. Bo przecież co wolno wojewodzie… zostałam zatem czarną owcą. W moje ślady idzie Młoda. Chorująca na covid w Poznaniu ratowana była przez ludzi z Zielonej Góry, bo wolała się męczyć, niż poprosić o pomoc tych, co na miejscu.

Po co ja to wszystko piszę kreując taką radośnie przedświąteczną atmosferkę? Otóż obejrzałam film ‚Czarna owca’ z Arkiem Jakubikiem w roli… komediowej (no dobrze, komediowo-dramarycznej) Magdą Popławską i genialnym Włodzimierzem Pressem, który w filmie wygłasza jedno zdanie, w dodatku PO NIEMIECKU. To jest film o tym co należy, co trzeba i co wolno robić, żeby być częścią hierarchii i jednocześnie walczyć o siebie. Obejrzyjcie go sobie zamiast latać po ośnieżonych parapetach pucując okna. 

Zbliżają się święta, a nie kontrola z sanepidu.

13 komentarzy:

  1. no to piątka sister.
    O filmie zapomniałam?? dzięki, do kina nie pójdę ale może inaczej. aktualnie zdycham. nie pucuję w domu...w zeszłym roku się okazało, ze można świętować bez tego całego wariactwa i w ogóle i że minimalizm jest wporzo. i ze po co ten katolski anturaż w zasadzie ?ściskam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie byliśmy w kinie, film dostępny jest na Playerze. Oraz tak, można zjeść śniadanie wielkanocne w dresie i nadal jest fajnie więc tak też będzie w tym roku… chyba. Bo nadal nie wiemy, gdzie będziemy

      Usuń
  2. Bodajże kilka dni temu mówiłam, że to chyba jeden z niewielu (jedyny?) plus pandemii. Musowy dystans w ubiegłoroczne święta uprzytomnił wielu ludziom, że można nie "celebrować" tego czasu z ludźmi, z którymi łączy jedynie krew. A tę krew tylko gotują, zamiast wspierać czy cieszyć się wspólnym towarzystwem. Można nie spędzać świąt razem, można wybierać sobie tych, którymi się otaczamy (nie zawsze i w nie 100%), można się wyłamać. Świat nawet tego nie odnotuje, za to my odetchniemy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście ograniczyłam dostęp do mojego stołu do minimum więc raczej nie groziły mi święta w towarzystwie, którego nie trawiłam. Teraz ograniczam ruchy w kuchni. Też jest ok😀

      Usuń
  3. To naprawdę wielkopolski zwyczaj? Jakoś go nie zauważyłem. Może inaczej - są takie rodziny, jak ta opisana przez Ciebie, ale czy to jest regułą? Chyba nie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie zwyczaj Nit, to zasada, której nie zauważasz, jeżeli tkwisz wewnątrz. To nie są jedynie moje spostrzeżenia. Mamy przyjaciela, Amerykanina, który od 17 lat mieszka w Poznaniu. Pracuje z ludźmi. Ile my się musieliśmy natrudzić, żeby mu wytłumaczyć, że to, co widzi nie dotyczy całej Polski. Podobne spostrzeżenia ma nasza Młoda, która od 8 lat mieszka w Poznaniu. Jej koledzy spoza Wielkopolski nie mogą pojąć podporządkowania się rodzinnym wymaganiom lokalsów, którzy zaczynają tłumaczenie od zdania ‚ty nic nie rozumiesz, tu inaczej się nie da’. A żeby daleko nie sięgać, to z Tobą właśnie ucięłam sobie kiedyś pogawędkę na temat porzucenia świątecznych zwyczajów z powodu covidu i to Ty mi tłumaczyłeś, że z Twoją żoną to nie przejdzie. Przepraszam, tekst nie jest mierzony w Ciebie i Twoje tradycje. To moje i nie tylko refleksje, które docierają do mnie i rozgrzeszają w mojej wyobraźni moją Mamę.

      Usuń
    2. Żona to co innego. Dzielę z nią niemal każdą chwilę i trzeba się dogadać. Ale reszta? Co nie znaczy, że nie próbują...

      Usuń
    3. Czyli jednak coś jest na rzeczy😉

      Usuń
  4. zamierzam obejrzeć jak Tomek wróci, choć dla Chyłki wykupiłam kolejny rok ;D
    Jak dobrze móc odciąć się od toksycznych ludzi.

    Buźka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My też dla Chyłki😀chociaż ustrzeliliśmy też kilka(naście) bardzo ciekawych filmów.
      Toksynę odsiewamy przez najdrobniejsze sito. Tak jest zdrowo.
      Buziak

      Usuń
  5. Eee tam, bywanie czarną owcą jest super, tak jak i same owce, wiem to po sobie bo bywałam taką owcą z niebywałą regularnością 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pff bywałam😂 Ja nią nadal jestem. Śmiałam pieprznąć wszystko i wyjechać do Belgii. Bez konsultacji. A życie takie drogie😂😂😂

      Usuń
    2. Też nadal bywam z tą różnicą, że coraz mniej mnie obchodzi opinia innych 😊

      Usuń