Codziennie, na powitanie reagował krótkim miauknięciem.
Wystawiał do pogłaskania łepetynkę, a dopiero potem gnał do miski.
Jak nikt potrafił sprowokować labradorkę i drażnił się subtelnie z border collie.
Nikt tak uroczo nie właził na blaty i nie siadał, patrząc na świat z góry.
Miłośnik spacerów z psami i wspinania się na drzewa.
Amator sera żółtego, którym nikt go nie częstował i ptaszków, chociaż miał absolutny zakaz na nie polowania.
Umówmy się, to on tu rządził.
A dzisiaj postanowił, że już mu się nie chce.
Rano, przed bramą znalazł go młody Ogrodnik.
Kurwa, Karol, coś ty zmalował?
Przykro mi:*
OdpowiedzUsuńoboże poryczałam się.
OdpowiedzUsuńPrzykro mi to mało powiedziane Dreamu.
Stracić kota to strasznie trudna sytuacja, nadal myślimy o naszym futrzastym członku rodziny.
OdpowiedzUsuń