Ten blog używa ciasteczek, bo jego właścicielka lubi słodycze 😉

sobota, 10 sierpnia 2024

Milczę sobie pamiętniczku

Nie dlatego, że nic się nie dzieje, raczej dlatego że dzieje się za dużo. 

Pobyt w Polsce, z wyjątkiem pierwszego weekendu, który był fantastyczny, mnie poskładał. Mimo pogody liczba dni spędzonych na plaży, to piękne, okrągłe zero. Jeden spacer, jedna kąpiel, to znaczy oni się kąpali, ja pilnowałam ciuchów. Nie wchodzę do wody poniżej temperatury Adriatyku. Nawet nie zamierzam opisywać tego co się działo, żeby delikatnie zobrazować jednak całość powiem tylko, że w poniedziałek od 10:00 próbowaliśmy wyjechać, udało nam się o 14:30. Bez nas świat się kończy. 

W Belgii zajęły nas dwie sprawy: jak zrobić z SUVa kamper i jak ogarnąć histaminę. 

W przypadku sprawy pierwszej, temat jest ogarnięty, test w przyszłym tygodniu. Tu trzeba robić rezerwację na polach kempingowych, ponieważ nie wolno nocować na dziko więc nie mogliśmy nigdzie się ruszyć bo  tam, gdzie chcieliśmy jechać, nie było już miejsc.

W temacie drugim kroczę po polu minowym, jak każdy mierzący się z tym problemem. Dlaczego ruszyłam do przekopywania netu? Moja pani doktor raczej nie przejęła się sprawą, czyli nie ma pojęcia, jak destrukcyjny dla organizmu jest to problem, a zamiast podpierać mnie w nietolerancji, zapisuje mi leki na obniżenie ciśnienia, bo nie widzi związku. Ja widzę. Do tego nadmiar histaminy podczas pobytu nad Mozelą spowodował, że straciłam przytomność. Tak to jest, jak nie mam wpływu na to, co jem. 

Moje odkrycia z ostatnich trzech tygodni spowodowały, że unormowałam ciśnienie (bez leków 120:80, puls około 70), zeszło mi prawie do zera uczulenie z twarzy, nie boli mnie żołądek ani mięśnie, śpię i mam energię. Nie mam zawrotów głowy, już nie pamiętam, kiedy bolała mnie głowa dłużej niż pół godziny oraz nie mam potrzeby kompulsywnego jedzenia. Jeszcze chwilami mam kołatanie serducha i nierównomierne uderzenia za co opier… mnie mój ciśnieniomierz i nadal, mimo, że jest już lepiej, nie udało mi się opanować kaszlu. 

Nie pytaj pamiętniczku co muszę robić, żeby mieć takie efekty. Suple, zioła, masaże, akupresura, ćwiczenia oddechowe i trening (nie wolno mi trenować ostro, bo przy ciężkim treningu, podobnie, jak przy dużym stresie następuje wyrzut histaminy). Jeszcze nie jestem specjalistką, ale… pojawiają się pozytywne efekty. 

Znalazłam bloga dziewczyny, która po pięciu latach wyszła z nietolerancji na tyle, że może pozwolić sobie na normalne posiłki ‚na mieście’. Ja po czterech dniach takiego jedzenia z hukiem wylądowałam na kaflach w łazience. 

Tak pamiętniczku letko nie jest, ale daję radę, zawsze dawałam. Siłaczka pieprzona😂

Za oknem świeci słońce. 

Chyba pójdziemy się gdzieś powłóczyć. 

Może jutro skoczymy na plażę do Holandii? 

Się zobaczy.

Poszliśmy😂

6 komentarzy:

  1. Jeśli przekopując internetu(ja też przekopuje😊) nie trafiłaś na Jakuba Mauricza,to bardzo ci go polecam.Moj guru od wszystkiego😊 - bardzo dobry dietetyk -Jakub Mauriicz ma na YouTube tez wykład o histaminie.Moze mówi coś,czego jeszcze nie wiesz?..pozdrawiam i życzę ci zdrowia,dobrego samopoczucia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, obserwuję Jakuba na instagramie, ale na histaminę nie trafiłam. Lecę przekopywać❤️

      Usuń
  2. Podziel się z nami swoimi doświadczeniami z histaminą. Może która odkryje, że i ona może sobie pomóc?
    Powodzenia w dążeniu do równowagi ( specjalnie unikam słów "walka o zdrowie" bo walka niedobrze mi brzmi w kontekście podejścia do własnego organizmu ).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czuję się jeszcze na siłach, co mi się wydaje, że mam już sprawę pod kontrolą, ciś mnie zgina i zaczynam wątpić, czy to wszystko ma sens. Dziewczyna, którą sobie poczytałam napisała ‚w tym temacie tylko jedno jest pewne- kroczysz po polu minowym’. No i kroczę, ale kiedyś to opiszę. Może komuś pomogę.

      Usuń
  3. Trzymaj się tam Myshko! A jak odzyskasz siły, zapraszam do mnie poświętować, bo jest co (aktualnie) i będzie co (za jakiś tydzień, może w osobnej notce) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piter ja nie mam kataru, który mi za tydzień przejdzie. Czytałeś, co napisałam? Ludziom w takim stanie jak mój, 5 lat zajmuje powrót do… równowagi, jak napisała ładnie Agnieszka.

      Usuń