Jest kilka powodów, dla których poziom mojego angielskiego jest taki, jaki jest.
Pierwszym była zazdrość. Mówiłam już chyba, że mamy przyjaciela, Amerykanina, który ma najpiękniejszy akcent na świecie i do tego jest nauczycielem. Poznałam go na etapie ‚ I am fine, thank you’ i do szału doprowadzało mnie to, że Ted sobie z nim żartuje, a ja nie rozumiem. Tak, to był główny powód, dla którego mówię po angielsku. Dzisiaj z Jimem śmiejemy się z brytyjskiego akcentu Teda, bo ja w swojej edukacji byłam konsekwentna, jak się uczyć, to AE.
Drugim powodem była chęć oglądania filmów w oryginale, a szczególnie tych, z Robertem Redfordem.
Dzisiaj nie powiem już nic mądrzejszego od tego, że jestem wdzięczna, za to, że tę pracę wykonałam.
Tak, filmy w oryginalnej wersji językowej to zdecydowanie coś, co motywuje 👍🙂
OdpowiedzUsuńMnie bardziej motywował Jim😂 dopiero potem filmy
Usuńnie dożyje takiej sytuacji...
OdpowiedzUsuńMój nauczyciel wkur… denerwował mnie zawsze takim tekstem: ‚jeżeli mówisz, że coś możesz, albo mówisz że nie możesz, w obu przypadkach masz rację’. 😉
UsuńZazdroszcze takiej motywacji..chyba najlepsza z możliwych.
OdpowiedzUsuńO tak, motywacja w stylu ‚watch me!’ dla mnie jest najlepsza😀
UsuńU mnie muzyka była powodem, ale nigdy nie osiągnęłam poziomu swobody. Ciągle nie.
OdpowiedzUsuńNat, Ty kur… studiujesz w tym języku. Uwierz, że możesz wszystko❤️🔥
UsuńNo patrz, ja uwielbiałem Toshiro Mifune, ale jakoś nie przyszło mi do głowy, żeby uczyć się japońskiego! Swoją drogą, każdy powód dobry, prawda?
OdpowiedzUsuń