Ten blog używa ciasteczek, bo jego właścicielka lubi słodycze 😉

wtorek, 28 sierpnia 2018

Ponieważ...

za oknem pizga złem, trzeba zatem odświeżyć wakacyjne wspomnienia.
- Zapraszam Cię na kawę i ciastko- powiedział Ted podczas naszego pobytu w górach. Kawy i ciastka prowadziły nas przez góry i pagórki, nie wyczułam więc podstępu.
- Masz na myśli coś szczególnego?- zapytałam naiwnie.
Miał.
Następnego ranka zarządził pobudkę o 5 rano i po kilku godzinach zrozumiałam.
I kawa, i ciastko, i miejsce były szczególne.



O historii miasta nie będę nic pisała- wszystko jest w wiki.
O ciastku tylko tyle, że nigdzie nie smakuje lepiej, o kawie, że uwielbiam, gdyż bita śmietana ją pokrywajaca nie jest słodka!
Kumulacja zabytków na kilometr kwadratowy jest tu powalająca.





Jak kiedyś będziecie mieli okazję, spróbujcie  kawy i Sacher torte... w Wiedniu ❤








23 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Jako, że to był bardzo krótki wypad, ja zamierzam powtórzyć zabieg 😊

      Usuń
    2. Mój też niedługi był. Może kiedyś i ja powtórzę.

      Usuń
    3. Za dużo jest tam rzeczy do zobaczenia, których nie zobaczyłam.

      Usuń
    4. I te muzea sztuki!!! Jesoo, po 6-8 godzin na każde! Oraz fascynuje mnie postać Sissi. Wiedziałaś, że była prekursorką fitnessu? Wrócę tam, jak nic. Na tydzień. I pójdę do Opery. Tak!

      Usuń
    5. Wiedziałam, ale mnie akurat nie fascynuje, raczej uważam ją za stukniętą anorektyczkę. Natomiast te muzea miałam na myśli, matuchno najbossza!...

      Usuń
    6. Ej! Pani S. była smutna i nieszczęśliwa. Wcale nie chciała być cesarzową i do tego facet, przez którego nią została, bezczelnie ją zdradzał. Też by mi odbiło... chyba 😊

      Usuń
    7. Też bym ja zdradzała - nie wiem, jest w niej coś antypatycznego. Chyba to, że była taka popieprzona, głodziła się i dziwaczyła.

      Usuń
    8. Popieprzyło ją w międzyczasie, jak cesarz małżonek chadzał na boki😉

      Usuń
    9. Phi, taki brzydal, też mi powód, żeby się katować!

      Usuń
  2. Muszę zapamiętać. Kawoszka jestem, a takiej kawy nie piłam. Dzięki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci, że nie miałam pojęcia, co to jest kawa po wiedeńsku, jak zobaczyłam tę bitą śmietanę, to się przeraziłam, ponieważ nie słodzę kawy ani herbaty. Spróbowałam i miód spłynął na moje kubki smakowe. Gorąco polecam😊

      Usuń
  3. Całkiem niezła niespodzianka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, Ted lubi czasem zrobić mi taką. Może kiedyś opiszę, jak zostałam uprowadzona i wkręcona w moje własne urodziny 😊

      Usuń
    2. Opowieść na długi zimowy wieczór 😉

      Usuń
  4. 10 lat temu byłam w Kudowie Zdroju, zdążyłam się wybrać do Pragi, do Wiednia natomiast nie, czego do dziś szczerze żałuję. Jeśli jeszcze kiedyś uda mi się zorganizować sobie taki wyjazd do Kudowy to w pierwszej kolejności pojadę do Wiednia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naszą bazą była Kudowa właśnie, ale jeszcze tam wrócimy, kusi nas Moraswski Kras 😁

      Usuń
  5. Napiłabym się smacznej kawy w tak pięknym miejscu. :) Cudowna niespodzianka, bardzo przyjemny post, fajnie napisany. :) Pozdrawiam cieplutko. :)))

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiedeń kojarzy mi się z zimnem. Pojechaliśmy tam na świąteczny jarmark tanią linią autobusową (Abdar. W sieci same pozytywne opinie, bo negatywne zasypują tonami zachwyconych i oskarżeniami o działania konkurencji) z rozregulowanym ogrzewaniem i bez WC. Wyszliśmy rozgrzani i już wymęczeni, a Wiedeń przywitał nas siarczystym mrozem. Błąkaliśmy się po nim cały dzień po jakichś podwórkach (tak przewodnik prowadził), potem sru w miasto i tak się tułaliśmy do wieczora, kiedy trzeba było wracać. Póki co, nie ciągnie mnie do powrotu do Wiednia, choć wiem, że jest tam co zwiedzać. Jakoś tak... zrażona jestem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie się z zimnem kojarzy Praga. W ubiegłym roku tak zmokliśmy i zmarzilśmy, że jedyną pamiątką jaką przywiozłam były nowe buty, ponieważ w starych chlupało mi, aż strach. Generalnie jednak Pragę uwielbiam, a numer z deszczem to tylko ostatni pobyt.

      Usuń