Ten blog używa ciasteczek, bo jego właścicielka lubi słodycze 😉

niedziela, 19 sierpnia 2018

Jak i dlaczego...

zostałam osobistym trenerem mojego Małża i co z tego wynika.

Teda połamało.
Rwa kulszowa kolejny raz go dopadła, tym razem tak, że jego odruchy obronne na chwilę zanikły. Wykorzystałam więc okazję i przypuściłam szturm.
Już jakiś czas temu, kiedy to świństwo wróciło , wykonałam pracę u podstaw i poczytałam to tu, to tam, ale bardziej tam, że tego nie da się załatwić lekami. To trzeba rehabilitować. I tak, za każdym razem, kiedy Teda dopadało, ja uprzejmie sugerowałam. Widocznie za mało uprzejmie, albo nie dość sugestywnie.
Tym razem jednak przebilam się przez głupotę, sorki, przez ból i dotarło.
Jako, że od dawna mam zapisany zestaw do odpękania, otworzyłam stronę i ruszyliśmy. To znaczy Ted się poczołgał.
Zakres jego ruchu mnie zabił. To nie był zakres, to był brak zakresu. Pierwszy raz trwało to godzinę. Powinno 30 minut.
Dzisiaj machnęliśmy (Ted dosłownie, ja werbalnie: 'pas barkowy płasko na macie, bardzo dobrze') zestaw po raz trzeci. Kolano, które w piątek zatrzymało się pół metra nad podłogą, dzisiaj miało do niej TYLKO 20 centymetrów. Naszym celem jest spotkanie rzeczonego kolana z matą do ćwiczeń.

Ted w maju rzucił palenie, niestety, co było do przypuszczenia, utył. Nie dlatego, że nagle zaczął żreć ( dzięki Ci Panie za bratanicę świeżo po szkoleniu z uzależnień). Wiemy, jak mu pomóc i wagę zatrzymaliśmy po pięciu kilogramach. Pan Naiwny myśli, żeby wrócić na siłownię. Z tego co jednak widzę, bardziej potrzebny jest rozruch dla seniora😃

I po co ja to piszę?
Kurcze, sprawdźcie się.
Spróbujcie dotknąć dłońmi podłoża przed stopami.
Może Wy też potrzebujecie rehabilitacji?
Wydaje nam się, że jesteśmy piękni i młodzi?
Cóż, może się znienacka ( co to jest ten nienacek?) okazać, że tylko piękni 😉
Ja nadal będę tresować, przepraszam, trenować z Tedem. Może jak nie schudnie, to chociaż przestanie go boleć?

10 komentarzy:

  1. Tresuj! Trenuj! Jak skuteczne to niech działa. Ja dotykam. Zawsze dotykałam. Nawet z brzuchem i setką na liczniku. Teraz jest coraz mniej, a korzonki i inne bóle nie wracają całe szczęście. Nie przewiewa mnie znienacka (kto zacz??), a przewiewało z byle zefirka. Trzymam kciuki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Walczymy. Po 4 dniach rehabilitacji ból pojawia się tylko, jak Ted się zapomni. Jestem z niego bardzo dumna 😊

      Usuń
  2. Brawo Ted za rzucenie palenia i całą resztę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzucenie palenia odbyło się z dnia na dzień. W domu do dzisiaj leży paczka fajek. Zaskoczył mnie, ale też bardzo ucieszył. Dodatkowo bardzo pomocna okazała się wiedza Smarkatej ( po to posyłamy dzieci na studia 😆). Teraz wspomagamy detox i rehabilitujemy dupkę. Jest nadzieja, że będzie git 😊

      Usuń
  3. Bedzie git, bo wspolpracujecie :)
    Ja nie wiem, jak tego dokonalam, ale przekonalam meza do zmiany diety. I teraz juz sam sie domaga zielonych salatek, pomidorow i chudego miesa!
    Widocznie w pewnym wieku cos mozna jeszcze w meskich glowach przestawic :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu, Ted od dwóch lat jest na diecie nieświadomej 😉 Ja dwa lata temu zmieniłam w naszej kuchni wszystko, a on 'zarobił' rykoszetem. Schudłam 15, a on 7kg. Nie wiem, czy wiesz, ale po rzuceniu palenia najwięcej toksyn wcale nie odkłada się w płucach tylko... w wątrobie. Organizm Teda musi przejść detox. Trwa to do 3 miesięcy. Zaraz wróci do swojej wagi 😊

      Usuń
  4. Nie dam rady, próbowałam (dotknąć podłogi łapami). Jestem gibka tylko w gębie. Ale mogę za to mocno powspierać mentalnie Wasze starania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każde wsparcie jest OK, ale pomyśl o odrobinie ruchu dla siebie. Nie bądź mądra po szkodzie 😉

      Usuń
    2. Póki co tylko myślę. Nie ma co ściemniać, jestem leniwa jak nie wiem co.

      Usuń
  5. Nawet nie próbuję, bo pewnie się nie wyprostuję, hi, hi, hi

    OdpowiedzUsuń