Ten blog używa ciasteczek, bo jego właścicielka lubi słodycze 😉

sobota, 20 czerwca 2020

Niektórzy nie lubią niespodzianek bardziej

CioteczkaI miała wczoraj urodziny.
Okrągłe.
MatkaZ zamówiła za nią mszę w środku nocy (nie było opcji, że się pojawimy), a my chcieliśmy przygotować dla niej uroczystą kolację niespodziankę.
Jakież było moje zdziwienie, kiedy, pewnego dnia usłyszałam w słuchawce głos:
- Dreamuuuuu, ja bym was bardzo chciała zaprosić na obiad, na sobotę, na piętnastą.
Ciocia jest jednostką panicznie bojącą się odrzucenia i oceny. Miałam ułamki sekundy na reakcję, po której nie poczuje się źle.
Odmówię- przesrane. Zaproponuję kontrimprezę- źle, bo moja lepsza od tej, którą przygotuje ona.
Uśmiech na twarz, jak zbroja i usłyszałam swój własny głos:
- Będzie nam bardzo miło, dziękujemy za zaproszenie.

- I co teraz?- pomyślałam.- Kolację musimy odpuścić, bo przecież Ciocia, zajęta szykowaniem sobotniego przyjęcia, nie da się zwabić do MatkiZ.
Ustaliłyśmy zatem, że zamiast kolacji będzie uroczyste śniadanie. Zaprosiliśmy niezłą ekipę na tę mszę w środku nocy. Całe czwartkowe popoludnie i wieczór spędziłam w kuchni. Wstaliśmy wczoraj o 5:30. O 7:15 byliśmy z kateringiem u Mamy. O 8:30, wraz z wejściem gości wszystko było gotowe. Na zimno, na ciepło, pięknie, pachnąco, świeżo. Strzelił szampan (tak, szampan), był wytrawny tort i dmuchanie świeczek. Wszyscy byli zachwyceni.
Tylko Cioteczka była jakaś milcząca.
Początkowo zakładaliśmy, że to szok, ale nie...
Jak wychodziła, opierdoliła mnie, jak kozę za obierki.
Nie Teda (jej ukochanego siostrzeńca), tylko mnie.
Kurwa!!!
Na moje okrągłe urodziny, zostałam wkręcona, uprowadzona i nagle, w środku Polski, w knajpie za miliony monet zobaczyłam trzydzieści najważniejszych dla mnie osób. Nie wyobrażam sobie, że gdzieś między przystawką, a daniem głównym miałabym z tego powodu zrobić Tedowi awanturę.
Jedyne, na co było mnie stać, to 'dziękuję'.
Dlaczego nie można zwyczajnie podziękować?
Dlaczego nie przyjąć daru z głębi serca, mimo, że może niespodziewanego.


Dzisiaj jest ten cholerny obiad.
Zaraz.
Idę tam, jak na ścięcie.
W planie mam ugryzienie się w język.
Raz, może drugi, ale nie wiem, na jak długo starczy mi zacięcia.



13 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Eeee tam. Karma zrobiła swoje. Zadziałała szybciej, niż ja pomyślałam😂

      Usuń
  2. Dreamu następną razą się nie staraj. są ludzie ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cioteczka dostała po łapach. Zje..ła swoje popisowe danie😂

      Usuń
  3. Wiesz, myślę, że karma wiedziała co robi ;) Uff bo domyślam się, jak musiało to być przykre...Mam przyjaciółkę, która mi kiedyś udaremniła niespodziankę dla niej na urodziny, z kolei moja druga przyjaciółka kocha niespodzianki przeze mnie majstrowane, a ostatnio zapowiedziała mi, że mamy plany na moje urodziny :) i spędziłyśmy długi czerwcowy urodzinowy weekend nad Bałtykiem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pogodę miałyście? U nas było strasznie😱

      Usuń
    2. W sumie to chociaż mgliście, było ciepło, a wieczorem trochę słońca, więc jak dla nas ok, a biorąc pod uwagę że w niedzielę zdążyłam spalić sobie na plaży plecy, że później tydzień wracały do normy - tak, był to udany wyjazd :)

      Usuń
  4. Niektórym nie dogodzisz, choćbyś na uszach stawała...

    OdpowiedzUsuń
  5. Odpowiedzi
    1. Cioteczka skopała koncertowo swoje popisowe danie. Jak weszłam rzuciła się przepraszać, że ją PanBuk pokarał za niewdzięczność 😂 Potem już było bardzo miło, a, że część gości była na piątkowym śniadaniu opowieściom i żartom nie było końca😉

      Usuń
  6. Spodziwałam się raczej, że to będzie historia z happy endem. Że ciotka wzruszona, łzy szczęścia, uściski i podziękowania bez końca. A tu bach!
    Dobrym osobom "obrywa" się zdecydowanie zbyt często. I niesłusznie bo za nic.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli chodzi o wdzięczność, to w sobotę pewnie była, tylko taka bardziej nieuzewnętrzniona😂

      Usuń