Ten blog używa ciasteczek, bo jego właścicielka lubi słodycze 😉

niedziela, 13 grudnia 2020

Prezenty czyli rodzinna jazda bez trzymanki

 - Wigilia, jak co roku, jest u nas- obwieścił Ted pod koniec listopada Starszakom, bo trzeba Ci wiedzieć Czytelniku, że Starszaki lubią być zapraszane. Od niepamiętamkiedy kolacja wigilijna jest u nas, z wielu powodów, ale jeden z najważniejszych nosi nazwę zmywarka. Więc (mam na to więc pozwolenie od Nat i profesora Bralczyka) kolacja jest u nas, bo ja nie będę łazić po domach i zmywać naczyń, kiedy inni świętują. Wracając jednak do zapraszania- jak nie zaprosimy, albo jedna, albo druga strzelą focha. Profilaktycznie zapraszamy w okolicach moich imienin, żeby miały czas oswoić się z tą myślą.

Tak się też stało i w tym roku. Panie zostały zaproszone.

- Ale bez prezentów!- zareagowała natychmiast MatkaZ.

- Nie ma opcji- odpowiedzieliśmy oboje, jednocześnie i rozpętaliśmy coroczne dance macabre. 

- To może Irena powie co chce!- prowokowała Mamusia.

- Nic!- odparowała Cioteczka.

- Ona nigdy nic nie chce!- Mamusia była w wyjątkowo w bojowym nastroju.

- Ty też nic nie chcesz- Cioteczka również nie odpuszczała.

I teraz mamy kur... merry christmas. Jedna skarży się na drugą. Obie pytają nas o zdanie, a my? Też byśmy chcieli wiedzieć, co Starszaki chciałyby dostać.

Tak jest co roku. 

Bez względu na to, jak bardzo cieszymy się ze świąt, obdarowywanie Starszaków czymkolwiek jest masakrą. Wymyślamy różne rzeczy, a potem znajdujemy je upchnięte po kątach, jak pomagamy im sprzątać.

W ubiegłym roku umówiliśmy Starszaki na wspólne zakupy. Jak nie chciały gadać z nami, niechby chociaż same sobie pokazały, co chcą.

- Nigdy więcej nie pójdę z nią na zakupy- warczała MatkaZ podczas gdy Cioteczka przewracała tylko oczyma.

Prezenty okazały się być... nietrafione i tyle w temacie.

Jak dwie siostry mogą nie dogadywać się tak bardzo? 

Dlaczego my kur... tkwimy w tym, jak porąbani?- pytaliśmy siebie.

- Ciotka dostanie kilogram baterii do aparatu słuchowego i rękawice, bo jej wyglądają, jak znalezione w śmietniku, a Mama mówiła coś o nowych foremkach do ciasta. Dorzucimy jej jakąś bluzeczkę i tyle- zarządził Ted.

- Ale wiesz, że Mamie nigdy nic się nie podoba?- przypomniałam uprzejmie- Oddała mi już kilka prezentów.

- Nie było mnie wtedy w domu- zauważył, również uprzejmie- teraz jestem.

- I co? Zwrócimy bluzeczkę i damy jej kasę?- zapytałm zrezygnowana.

- Nie- odpowiedział z uśmiechem Ted- wymienimy na coś, co podoba się tobie. Kara musi być.

I tak, pierwszy raz od kilku lat wdupiemam, co Starszaki zrobią z prezentami. My wiemy czego chcemy, reszta nas nie intetesuje. Nie zamierzamy dokładać sobie stresów. 

Wystarczy ten cały bajzel wokół.

10 komentarzy:

  1. Ja jestem z siebie dumna bo jeśli chodzi o prezenty to nigdy nie mam problemu co komu kupić. Zdarza mi się kupić prezent bożonarodzeniowy latem i później mam spokój, o ile oczywiście a) nie zapomnę, że ten prezent mam i b) nie zapomnę gdzie go mam :).
    W tym roku jest trochę łatwiej bo Święta z rodziną trafił szlak i jesteśmy udupieni na obczyźnie, spędzamy Święta ze znajomymi no ale na tę opcję przygotowywałam się już od dawna i podarki dawno kupione i nawet zapakowane :).
    Ja chyba jestem jak Cioteczka bo naprawdę nic nie chcę. Ja wszystko mam. A skoro czegoś nie mam i żyję to znaczy, że tego nie potrzebuję :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja trochę też jestem jak Cioteczka, ale wtedy na scenę wkracza Ted i przypomina mi o moich, głęboko zakopanych, marzeniach.

      Usuń
    2. Szlag oczywiście a nie szlak to mnie trafia jak widzę u siebie takie błędy! A niby jestem taka oczytana :).

      Usuń
    3. Luz, takie drobne potknięcie zdarza się każdemu😉

      Usuń
  2. Może niech Ted poleje jakiegoś eliksiru rozweselającego i jakoś to będzie. Przecież jest znawcą - czego mu szczerze zazdroszczę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na eliksir z Tedem trzeba sobie zasłużyć😂 A poważnie, on kupuje wino do posiłków, a ja mu w prezencie, wieeeeeęc nie tylko on się zna😉

      Usuń
    2. A ja odkryłem, że do czego przyzwyczai się język, to człowiek uznaje za smaczne. Ostatnio zasmakowały mi wina afrykańskie, zwłaszcza botswańskie. i mołdawskie - ale to akurat żadne odkrycie ;)

      Usuń
    3. Mołdawskie, gruzińskie, jak najbardziej. Z Afryki wolę te z RPA.

      Usuń
  3. już to chyba pisałam, że najlepiej trafiam z prezentami i dlatego lubię kupować prezenty ... sobie. także skorzystaj z rady Teda :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ oczywiście, że skorzystam, z ogromną chęcią😂

      Usuń