Dwudziesty Pierwszy był inny. Ten kto tu zagląda wie.
Czy można go odtrąbić jako rok sukcesu?
Po tym, jak w Amsterdamie plasnęliśmy mordą w błoto zupełnie się na to nie zanosiło. Te trzy miesiące w Holandii były jednak bardzo ważne i potrzebne. Pomogły docenić Antwerpię i to, co tu robimy.
Na to gdzie jesteśmy dzisiaj i co robimy teraz pracowaliśmy kilka lat. To nie wydarzyło się, jak pstryknięcie palcami. Nie ma to jednak znaczenia, Antwerpię zapisujemy na plus Dwudziestemu Pierwszemu.
Nie mam czasu na nic i… mam czas. Wróciłam więc do jogi. Mój kręgosłup bardzo o nią poprosił. Dałam mu ją. Dałam ją sobie. Uwielbiam ten stan po praktyce, kiedy ciało jest rozluźnione. Tak, postanowiłam być dla siebie dobra. Namawiam też do tego Teda, ale jego wewnętrzny krytyk stawia opór. Poczekam aż zrozumie, że to ważne.
Kolejny plus Dwudziestego Pierwszego to fakt, że w całym tym zamieszaniu udało mi się zatrzymać kilkoro uczniów. Lubię to robić, chociaż Ted, słysząc, jak pracuję obrzuca mnie tylko współczującym spojrzeniem. Nic nie rozumie. Te dzieciaki to moje zen. Na nich trenuję. Mój spokój staje się ich spokojem i patrzę, jak rosną, a mnie rośnie serce.
Zawsze chciałam mieć psa, teraz mam dwa. Co prawda zupełnie nie moje, ale jak nasi szefowie wyjeżdżają, to my się nimi zajmujemy. Biegamy z nimi po lesie i jest pięknie. Taaaki pozytyw Dwudziestego Pierwszego.
I jeszcze pozytywy rykoszetem. Pozytywy dotyczące Młodej, jej pracy i zdrowia. Uff, tyle Wam powiem w tym temacie, bo przez chwilę było słabo i nie myślę tu o covidzie.
Żeby nie było idealnie, utyłam 4 kilogramy i nie potrafię ich zrzucić. To pokłosie amsterdamskiego stresu.
Przez pobliskie kanały i wysoką wilgotność mam permanentne zapalenie zatok, chyba gorsze, niż na mojej wyspie.
Oraz jakiś cymbał zalał nam mieszkanie oraz pomieszczenie gospodarcze w Polsce. Nie ma nas tam, więc nie możemy nikomu twarzy obić, a szkoda.
Taaak. To był zupełnie inny rok.
Jestem wdzięczna za każdy sukces i każdą porażkę. Przyjmuję je z pokorą i nadzieją, że porażki są odrobioną lekcją, a sukcesy nagrodą.
Plany na Dwudziesty Drugi?
Pojechać do Polski na urlop. Zobaczyć ukochane mordy. Może pochodzić po górach gdzieś w Austrii. Wspierać Młodą, bo to ważny dla niej rok. Pokręcić się po okolicy. Zaliczyć kilka fajnych miejsc w Antwerpii, dotrzeć do Gandawy i Brukseli oraz wrócić do Amsterdamu, do Rijks i Van Gogha.
Reszta będzie spontanem, bo to wychodzi nam najlepiej.
P.S.
Już wiem, czego Wam życzyć.
W Dwudziestym Drugim życzę Wam szczęścia. Ci na Titanicu mieli zdrowie i kasę, ale szczęścia im zabrakło.
To życzenia od tedowego brata, ale przekazuję je dalej bo sensowne są bardzo, nieprawdasz? 😂
Dziękuję i nawzajem. Ale zdrowia też! Powodzenia, Cyganie!
OdpowiedzUsuńCyganie😂😂😂 No jestem brunetką, ale nie umiem ładnie śpiewać, a oni śpiew mają w genach😉 oraz zdrowie biorę hurtem😘
UsuńPatrzę na Was i myślę, że jednak trzeba marzyć i mieć plany )))) oczywiście zaraz po tym, że poprzedzone ciężką robotą. same się zycie nie zrobi. Titanicu powiadasz...
OdpowiedzUsuńTrzeba. Marzyć. Planować. Układać w głowie puzzle. A jak ktoś przyjdzie i je roz… zaczynać od nowa. W tym roku udało nam się kilka razy pokazać Młodej, co znaczy walczyć do końca. Kiedyś tego nie widziała, widziała tylko efekty. Chyba zafascynował ją proces. Jeżeli udało nam się to wariactwo przekazać jej, to chyba jest nasz największy sukces.
UsuńO Titanicu zaś wypowiedziałam się pod komentarzem Kendzia słowami mądrzejszego ode mnie.
Zobaczyłam oczami wyobraźni to ganianie z psami po lesie. Bosko! :)
OdpowiedzUsuńTak, nasz Titanic płynie. Już zaczyna szorować brzuchem po kamieniach, ale jeszcze brnie do przodu.
A propos Titanica przeczytałam dzisiaj taką wypowiedź Adama Rotfelda: ‚podobno mądry Polak po szkodzie, a tu szkoda ogromna, a mądrości nie widać’. Bardziej w punkt się nie da.
UsuńDo d... z dwudziestym pierwszym (na duże litery nie zasługuje). Straciłam Tatę i to już dość. Ale zmarło jeszcze kilka znajomych mi osób i w ogóle wszystko się popier...niczyło.
OdpowiedzUsuńBłeee.
Dwudziesty drugi zaczął się ok, ale to dopiero 4 dni, nie będziemy chwalić dnia przed zachodem słońca.
Przytulam Cię Frau, nic to nie zmieni ale serdecznie Ci współczuję i zwyczajnie przytulam❤️
UsuńOdtulam!
UsuńPomimo wszystkich zawirowań to był dla Was dobry rok. Czasami droga to celu jest kręta i wiedzie przez Amsterdam 😊. A największy pozytyw? Dwa własne cudze psy. Nich ten rok będzie maksymalnie pozytywny aż do ostatniego dnia grudnia.
OdpowiedzUsuńTaki jest plan 😀
UsuńMy, że tak rzeknę, w kontaktu. ❤️
OdpowiedzUsuńHa! Ukradłam emotkę.
Najlepszego Kochani!
Tobie też najlepszego. Zdrowiejesz mam nadzieję
UsuńTobie też najlepszego. Zdrowiejesz mam nadzieję
UsuńPo Twojej niesamowitej energii raczej spodziewałbym się, że Twoja dieta zawiera za dużo cukru. Skąd Ty czerpiesz tę energię?
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Ci tego optymizmu. Wiem, wiem, nie jest permanentny, miewasz chwile zniechęcenia i tak dalej - ale jednak stać Cię na szaleństwo. Tego właśnie Ci zazdroszczę.
Doprecyzuję Twoją diagnozę Nit. Moja dieta zawiera za dużo belgijskiej czekolady, ale co ja poradzę, że ona jest w zasięgu wycieczki do najbliższego sklepu? Jest jeszcze dobre wino i sery, tak, że wszystko jasne, prawda?
UsuńA moja energia? Odreagowuję 10 lat depresji. Nie pozwolę już sobie, żeby jakaś czarna mgła wykańczała mnie i moich bliskich.
Do popełniania różnych szaleństw mam godnego kompana😀
Nie zazdrość mi, chodź ze mną, w tym szaleństwie właśnie jest energia😉
Bywają chwile, w których naprawdę chciałbym pobiec za Tobą. Ale cóż, jestem zwykłą popierdółką. Kiedyś, dawno temu, przehandlowałem swoje marzenia za bezpieczną egzystencję. Już nigdy się z tego nie obudzę.
UsuńNie ma nic złego w Twoim wyborze. Bezpieczna egzystencja uspokaja głowę. To ważne. Ale pozwól sobie czasem na spełnienie drobnego marzenia. Nie musisz jechać po bandzie, jak my. Buduj na wspomnieniach. Zatrzymaj te gwiazdy w oczach, które miałeś w Niemczech. I daj mały kroczek do przodu. Malutki. Spróbuj. To działa.
UsuńI nigdy, NIGDY nie mów o sobie popierdółka.
rewelacyjnie się czyta , same pozytywy, no może wyjątkiem jest zalane mieszkanie.
OdpowiedzUsuńBiegnijcie szczęśliwie przez życie a po drodze łapcie oddech miłości.
Dośka