-Jedziemy do Brukseli po rogale?- zapytał Ted z błyskiem w oku. (w Brukseli, w cukierni Mademoiselle Meringue pieką certyfikowane).
-60 kilometrów mam jechać po dwa rogale?- zapytałam bez emocji.
-Jaktotak bez rogala dzisiaj?- zapytał z miną małego chłopca.
-Podjedźmy do polskiego sklepu, chrzanić certyfikat, może będą- zaproponowałam.
Nie było. Na pocieszenie Ted wziął cztery pączki. Ja nie jadam pączków, a gluten przyswoiłabym tylko ze względu na marcińskiego.
-Nie mamy nic dla Ciebie- Ted zauważył smutno.
-Poczekaj- rzuciłam i ruszyłam w regały.
W polskim sklepie kupiliśmy masę makową, w belgijskim bezglutenowe ciasto francuskie. Po powrocie w 15 minut powstały rogale, a po następnych 30 mieliśmy dwanaście pięknych, rumianych rogali.
Są nieidealne, zupełnie niemarcińskie ale są piękne i smakują Polską.
Po przejażdżce rowerowej smakowały wręcz wybitnie. Belgowie też dzisiaj świętują Armistice Day czyli po naszemu zakończenie I wojny światowej, a my w związku z tym odpoczywamy. Trochę tak, jakbyśmy byli w Polsce.
Happy Independence Day moja Ojczyzno🤍❤️
Dobra dla Was.
Częstujcież się😀
Zawiozłam moim sopociakom kilka oryginalnych, świeżutkich, po które stałam dziś w kolejce ;D
OdpowiedzUsuńCzego się nie robi dla kochanych osób.
Twoje też piękne i pewnie nie tak kaloryczne;D
Ściskam
Nie wiem czy kaloryczne. W takim dniu nie liczy się kalorii😉 Pozdrów morze 😘
UsuńDreamu kochana toć one wyglądaja o niebo ładniej niż marcińskie i pyszniej. Zdolniacha z Ciebie.
OdpowiedzUsuńno właśnie się zastanawiałam, które pastwa fetują koniec I wojny? dniem wolnym? Niemcy nie:-P
UsuńWiem, że w Wielkiej Brytanii Remembrance Day nie jest dniem wolnym. Pracę zatrzymuje się na chwilę o godz 11, ale już w Kanadzie pod tą samą nazwą jest świętem państwowym. Podobnie jak W USA, tyle, że pod nazwą Veterans Day. W Holandii celebrują św. Marcina ale jest to raczej zabawa dla dzieci, coś, jak Halloween, nie jest to jednak dzień wolny od pracy. Niemcy powinny w tym dniu za karę klęczeć w kącie na grochu, podobnie, jak 8 maja😂
UsuńA tam nieidealne :) Strasznie spodobało mi się to określenie "smakują Polską". Już mi się cisnęło pod palce jakieś gorzkie stwierdzenie, ale czasem trzeba stulić dziób. I po prostu potęsknić za ojczyzną - nawet gdy się w niej mieszka.
OdpowiedzUsuńTo jest taka przypadłość ludzi mieszkających za granicą, z dala od domu. Szukają polskich smaków. Jak mieszkałam w US bardzo trudno je było znaleźć. Tu jest łatwiej, jedziesz do polskiego sklepu, na wejście mówisz ‚dzień dobry’ i jesteś ‚w domu’.
Usuń