Jesteś dorosłym człowiekiem, więc ufam twojej ocenie sytuacji. Mówisz ‚mama jest warzywem’, przygotowuję się zatem na najgorsze. Przeżywam, bo utknęłam w Belgii, moi szefowie są w Australii, a ja odpowiadam za wszystko. Wszystko.
I nagle jedzie do babci moje dziecko. I dzwoni.
- Babcia nie jest warzywem- mówi spokojnie- zareagowała na nas całym ciałem. Słyszy, uśmiecha się.
- Daj mnie na głośnik- prosisz i mówisz tych kilka słów. Ważnych zarówno dla niej, jak dla ciebie.
Po kilku chwilach oddzwania dziecko.
- Jedziemy po wodę- mówi, bo babcia nie miała (!!!) i pielęgniarka nas poprosiła, żebyśmy to ogarnęli. Powiedziałam babci, że jedziemy i niezadowolenie widziałam w całym ciele. Próbuje mówić.
Kolejna rozmowa z dzieckiem wracającym do domu.
- Bardzo się cieszę, że pojechaliśmy. Bo jak wróciliśmy z tą wodą to babcia zawalczyła, żeby otworzyć oczy i nas zobaczyć. Patrzyła na nas bardzo świadomie. Trzymała mnie za rękę mocnym uściskiem. ‚Umówiłyśmy się’, że następnym razem będzie bardziej rozmowna. Uśmiechała się.
A nas tu, w oczekiwaniu na wieści zżera, Teda zgaga, a mnie histamina. I po co? Ona walczy. Nigdy nie była fighterką, ale od roku jest. Nie poddaje się.
I nie jest, kurwa, warzywem.
Zjebałeś.
lekarz czy brat?
OdpowiedzUsuńoraz jak to dobrze mieć mądre wrażliwe dziecko :-)
UsuńBrat Teda. Histeryk i panikarz bez zdolności do właściwej oceny sytuacji.
UsuńTak, dobrze jest mieć mądre i wrażliwe dziecko, dzieci, bo K. jest psychologiem. Wie, że osobie walczącej trzeba stawiać zadania. Pierwszym było ‚spójrz na nas, jesteśmy tu’, kolejnym jest ‚jak wrócimy, chcemy usłyszeć *cześć*’.
Tak myślałam...
Usuń