o naszym kamperowaniu, ale spokój wyjazdu numer trzy zakłóciły telefony z Polski.
O tym, że z MatkąZ jest słabo w porywach do fatalnie. Że rozległy udar, że jedzie do szpitala poza wyspą.
Teraz siedzimy i czekamy na telefon. Że stan chujowy, ale stabilny wiemy. Że oddycha sama wiemy, że się nie porusza, nie komunikuje nawet wzrokiem, wiemy. Że sama nie przełyka, wiemy. Nie wiemy co z tego wyniknie. Pani doktor coś przebąkuje o wypisaniu jej do domu po 10 dniach (!!!), brat Teda jest przerażony. Działamy na wszystkich frontach…
Tylko to czekanie.
I myślenie.
Czy brak wiadomości, to dobra wiadomość?
Takie to wrześniowe atrakcje dostaliśmy w gratisie.
Histamina wybija mi zęby.
Ratują mnie spacery.
Z psami.
Nie masz chwili spokoju, a odległość tylko pogłębia niepewność .
OdpowiedzUsuńPrzytulam❤️🩹
Akurat takich atrakcji wolałbym Tobie i każdej innej bliskiej osobie oszczędzić... :(
OdpowiedzUsuńCzytałam wcześniej o nie wiedziałam co ci napisać.. podobnie jak Celt nie życzę nikomu bliskiemu
OdpowiedzUsuń