Oczywiście najbardziej obdarowanego, a jeżeli jeszcze dar jest niespodzianką, szczęście się mnoży.
Jeżeli do tego obdarowany, w naszym wypadku obdarowana, patrzy ci w oczy i mówi 'jestem szczęśliwa', chociaż wiesz, że życie jej się rozsypało i zbiera się właśnie z gleby, ocierając twarz z błota, jej oczy nie kłamią. Wiesz, że swoim durnym wybrykiem przeniosłeś ją w inny wymiar, ty też jesteś szczęśliwy.
Tak, realizując marzenie naszego kumpla, które zrodziło się w marcu, uczciliśmy okrągłe urodziny jego siostry. Był rejs łodzią, strzały z armaty, uprowadzenie i tańce do rana. Była kąpiel w Bałtyku i grill na ka... dla regeneracji.
To był piękny weekend zgodnie z tym, co kiedyś gdzieś przeczytałam, że
'najlepsze wspomnienia to durne pomysły realizowane z przyjaciółmi'
ale fajnie jest miec takich przyjaciół )) takie wariactwo uwielbiam.
OdpowiedzUsuńJa też 😀
Usuń...tak. Pod warunkiem, że przyjaciele rzeczywiście nimi są.
OdpowiedzUsuńTo my jesteśmy tymi przyjaciółmi. Ted od urodzenia. Oni się razem wychowywali. Myślę, że nad jakością tej przyjaźni nie trzeba się zastanawiać.
UsuńZ pewnością nie.
UsuńMyślałam raczej o moich wieloletnich przyjaźniach (30, 40 lat), których wartość dobitnie się skrystalizowała zaraz potem, gdy Murzyn zrobił swoje i mógł odejść.
Oj, no my mamy całe stada takich. Ale ich zniknięcie to nie nasz problem. Nie jesteśmy słoikami nutelli, nie wszyscy muszą nas lubić.
UsuńAle fajnie..... Acch.... Niechaj takich dni będzie wiele!
OdpowiedzUsuńZaraz się rozejrzymy komu następnemu wywalić jakiś numer 😀
UsuńŚwietna impreza (choć przez chwilę myślałam, że ze strzałami z armaty chodziło o to, że ktoś się tak wystrzelił jak w cyrku), ale jak się ma takie towarzystwo, nie mogło być inaczej :)
OdpowiedzUsuńCyrku nie było, ale było zabawnie 😉
UsuńZgadzam sie w 100% ze najlepsze wspomnienia to durne pomysly realizowane z przyjaciolmi!!! Dla takich chwil warto zyc.
OdpowiedzUsuńZ prawdziwymi przyjaciółmi to i 50-tka nie tylko nie jest straszna ale i radość dawa:)
OdpowiedzUsuń