albo o mamwdupuźmie, jak kto woli.
MatkaZ ma przyjaciół, starszych państwa,
bardzo fajnych, aktywnych ludzi.
Podróżują, czytają, spacerują... żyją.
Kilka tygodni temu pani Basia zadzwoniła do mnie i powiedziała, że matrwi się o Zosię, bo ta ciągle się przewraca, za mało chodzi i ogólnie brak jej ruchu. Nie odkryła Ameryki, jak ktoś ma 155 cm wzrostu i waży 72 kilogramy, to nóżki nie noszą.
Pani Basia jednakowoż zaproponowała rozwiązanie. Otóż ma rower stacjonarny, na którym Zosieńka, oglądając swoje ulubione seriale, będzie mogła pedałować. Jest tylko jeden problem, od nich Zosia pomocy nie przyjmie. Liczą na nasze wsparcie w tym względzie.
Wczoraj spróbowaliśmy...
- Nie, bo mi się nie chce.
- Nie, bo nie lubię.
- Nie, bo nie.
Na pytanie Teda, co będzie, jak w końcu tak upadnie, że się połamie, jak sobie wówczas wyobraża naszą pomoc, skoro teraz nie wyrabiamy się czasowo?- odpowiedziała: 'Jakoś to będzie'!!!
JAKOŚ TO BĘDZIE!!!
Teraz my liczymy na to, że zrobiło jej się przykro i zadzwoni do 'Maciejów' na skargę, a oni nas poprą i zaproponują rower Basi, który umiera z nudów w pokoju gościnnym.
I taka mnie tylko naszła refleksja, że nigdy bym nie powiedziała czegoś takiego Młodej. Nie wiem, jak to nazwać.
Mamwdupuzm mi jedynie przychodzi do głowy, żeby nie powiedzieć kure...
"Co gubi zawsze i wszędzie? Jakoś to będzie". Nie pamiętam gdzie to czytałam, ale obija mi się o głowę, że być może w jakiejś czytance z podstawówki :/
OdpowiedzUsuńKurcze, szkoda, że wczoraj nie znałam tego powiedzenia🙁
UsuńLatwo jest nie myslec, ale niestety zycie wystawia za to rachunek.
OdpowiedzUsuńKurcze, nie strasz 😣
Usuń"Jakos to bedzie"- waszymi rekoma, bo przeciez odpowiedzialnosc pokoleniowa itp bzdety. Zawsze winnych i odpowiedzialnych szuka sie wszedzie tylko nie w sobie ani u siebie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Gdyby coś się stało, zapłacę komuś, żeby koło niej skakał. Nie po to szanuję swoje zdrowie, żeby z jej głupoty je tracić. Przepraszam, ale każdy dokonuje swojego wyboru i ponosi konsekwencje.
Usuńech Dreamu w tym względzie Matkajadwiga jest myśląca znaczy chodzi, rusza się jak jest u nas to codziennie z Erną na spacerze poza tym ogród, ciągle coś robi...
OdpowiedzUsuńwspółczuję Wam, bo leżąca MatkaZ to dopiero koszmar.
Napisałam wyżej Ameryce, jak ja to widzę. Moja koleżanka przez 3 lata opiekowała się leżącą mamą. Mama była drobniutka i lekka, a jednak koleżanka ma kręgosłup do remontu. Nie zamierzam zbawiać kogoś, kto ma mnie w dupie. Sorry.
UsuńWyobrażam sobie Twoją frustrację. Bo co innego, gdy rodzic zachowuje, bo tak się po prostu stało, ale gdy nic nie robi by pewnych chorób uniknąć - to jest wkurzające. Rozumie, że mamie się nie chce. Mi też się nie chce chodzić na siłownię, żeby tak sobie pobiegać, skoro nie biegam na dworze:) I ziewam tam z nudów, bo ileż można słuchać muzyki.......ale biegnę w siną dal. Bo boję się unieruchomienia za 10, 15 czy 20 lat.
OdpowiedzUsuń*Gdy rodzic zachoruje
OdpowiedzUsuńMnie też się nie chce zapierdzielać 54 minuty na stepperze każdego wieczoru po pracy (a kończę pracę o 21), ale nie da się mieć dupy jaką chcesz, siedząc na niej. Mama nie robi NIC, siedzi i marudzi, że ją boli i tyle. Ale jak zapytasz jakie ogląda seriale, to w życiu nie słyszałam 99% tych tytułów. Rozwija ją to, jak cholera 😊
UsuńNie da się niektórych uratować czy zbawić. To fakt, że nie zawsze wszystko się udaje i idzie po naszej myśli. Ale zwykle bardziej prawdopodobne jest, że coś się uda, jeśli w ogóle spróbujemy.
OdpowiedzUsuńZnam podobne przypadki, tyle że w innym zakresie, u starszych osób. Wtedy jeszcze jakby się zapiekają w tym swoim mamwdupizmie.
Ja nie chcę zbawiać mamy, ja dbam o Teda i siebie i jeżeli ona ma w nosie swoje zdrowie, to nie jest niestety tylko jej problem 🙁
UsuńJestem leniwa ale staram się coś robić. Mam stepper, w razie złej pogody lecę na nim choć kilkadziesiąt minut. Ruch to zdrowie, tak nas uczono. Nie wolno tego lekceważyć. Cieszymy się, że nasza wnuczka cztery razy w tygodniu, po kilka godzin tańczy. Odmóżdża się przy okazji i mniej z nią kłopotu mamy. Pozdrawiam serdecznie, a tej osobie życzę aby się opamiętała.
OdpowiedzUsuńTo moja teściowa, sama sobie życzę, żeby się opamiętała 🙁
UsuńNie masz tego w nosie - i to Cię najbardziej boli.
OdpowiedzUsuńJa mam, Ted nie ma, to jego mama. Jemu jest przykro, więc mnie również, ze względu na niego.
UsuńMamtowdupizm jest bardzo dobrze mi znany.:) W konfrontacji z praktykowanym przeze mnie niepokojem psycho-ruchowym przetykanym "zamartwizmem" stanowi mieszankę wybuchową większości kłótni małżeńskich.
OdpowiedzUsuńW temacie proponowania ćwiczeń gimnastycznych naszym Mamciom. Czy mojej czy Mareczka to napiszę tylko tyle: nie przyszło mi to nawet na myśl. Moja Mamcia kiedy słyszy o tym, że JA ćwiczę popada w dziwne stany.Zgorszenia, przerażenia, a czasem robi znak krzyża. Apage satanas. Bój się Boga:)