Wczoraj po południu weszłam do kuchni, z zamiarem ugotowania czegoś więcej niż owsianki, pierwszy raz od obiadu dla rodziny po pogrzebie.
Ugotowałam zupę krem z batatów, kapustę na krokiety oraz podsmażyłam pieczarki, przygotowałam filety z kurczaka i surówkę z kapusty pekińskiej na obiad. Upiekłam faszerowanego fileta z indyka na ‘po świętach’. Zrobiłam ze 40 krokietów z pieczarkami (nie mogę grzybów) i kapustą kiszoną (też nie mogę, ale coś trzeba jeść). Zrobiłam też kostki bulionowe do zamrożenia, żeby łatwiej mi się gotowało.
Ja gotowałam, a ciśnienie spadało.
Wygląda na to, że moja głowa odpoczywa przy garach.
Oraz mamy choinkę. Malutką, ale żywą. W donicy oczywiście. Jest tak mała, że nie ma na niej żadnej bombki tylko aniołki, gwiazdki i dzwoneczki. Urocza jest.
O właśnie, idę ją podlać.
Dbajcie o siebie❤️
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz