Ten blog używa ciasteczek, bo jego właścicielka lubi słodycze 😉

czwartek, 31 grudnia 2020

New Year's wishes

 czyli morda w kubeł, bo się spełni.

W ubiegłym roku spóźniony (jakieś cztery godziny) na Wigilijną kolację Ted rzucił nad opłatkiem 'następne święta i sylwester będą razem, gdziekolwiek, byle razem'. 

Well... podobno życzenia się nie spełniają tym, którzy ich nie mają. Mieliśmy, ale jakieś takie niedopracowane. Razem, ale kur... w jakich okolicznościach? 

Kto by przypuszczał, że trzeba być aż tak precyzyjnym. 

Otóż życzę wszystkim oraz sobie pięknego Nowego Roku z rzeczywistością bez pandemii i innych plag. 

W zdrowiu i harmonii. 

W miłości i poszanowaniu wartości (własnych i innych). 

Nade wszystko życzę Wam i nam dobra od świata i ludzi (dobro- jedno z podstawowych, pierwotnych pojęć etycznych, utożsamiane z pojęciem bytu- to za wiki).

Mam nadzieję, że niczego nie pominęłam. Dodajcie, żeby był komplet.

U nas 'już kocham cię tyle lat' part 27 czyli 'jak to się stało, że się przez te wszystkie lata nie pozabijaliśmy?'🤣

Świętujcie i odpoczywajcie🥂



  

wtorek, 29 grudnia 2020

A gdyby tak...

 Każde święta kończyły się niedzielą?

Jakaś magia (raczej nie pandemia) sprawiała, że Ted spędzałby w domu każde możliwe?

Starszaki miały nas częściej dosyć? (w drugi dzień świąt zarządały usprawiedliwienia nieobecności, a my uprzejmie nie protestowaliśmy)

Każde następne mogły się odbyć na naszych zasadach? (z ciastem na obiad i obiadem na kolację)

Byłyby to święta idealne.

Takie, jak te, które za nami.

Bez napinki. Bez pośpiechu. Wyspane i wyśmiane. Ze spacerami i filmami do nocy.

Takie nasze i tylko nasze.

'Na coś się ten pieprzony covid przydał'- orzekła Młoda.


czwartek, 24 grudnia 2020

A jednak🎄

Kiedy w ubiegłym roku ktoś składał nam życzenia zdrowia i nadziei, uśmiechaliśmy się myśląc, że brak mu fantazji. 
I przyszedł 2020 rok. Zweryfikował wszystko  od przyjaźni po miłość, od pracy po tęsknotę za nią, od lenistwa po szaleństwo z braku zajęć.
Co nas w tym wszystkim trzyma w pionie? Życzenia z ubiegłego roku.
Zdrowia, bo tego nie można kupić i nadziei, że jak to się wszystko skończy, napijemy się razem wina.
Powtarzamy zatem te życzenia, może banalne, bez fantazji, ale jakże aktualne. Życzymy Wam i sobie zdrowia i nadziei.
Pięknych świąt, Kochani, gdziekolwiek jesteście i z kimkolwiek je spędzacie.
Dbajcie o siebie i bądźcie dla siebie dobrzy.

🎄Happy Christmas war is (not) over...🎄

czwartek, 17 grudnia 2020

Magia świąt

(zdjęcie z grafiki google)

 Z magią świąt jest tak, jak z idyllicznym macierzyństwem, podobno istnieje. Jednak ktoś musi działać, żeby magię odczuć mógł ktoś, przy czym Acting Team zwykle składa się z mamy, taty i innych dorosłych, a Team Rudolf, oglądający kreskówki, mieści się w przedziale wiekowym  od 0 do 15 lat.

Jeżeli jesteś członkiem Drużyny Rudolfa i jesteś dorosły, to masz albo szczęście, albo w dupie.

Szczęście to dużo odpowiedzialnych dorosłych i Ty, jako jeden z nich, oddelegowany do pilnowania kreatywnego Teamu Rudolf, który może wpaść na pomysł poszukiwania prezentów na długo przed pierwszą gwiazdką, opędzlowania ciasta przeznaczonego na kolejne dni albo uwolnienia karpia z galarety, w końcu i tak nikt go nie lubi. Ważne jest, żeby w tym dniu wyjątkowo nie wspierać w pomysłowości Drużyny i mieć na oku wszystkich jej członków.

Jeżeli masz w dupie, to albo nie lubisz świąt z całą tą pielgrzymką dziwnych cioć i nudnych wujaszków, siedzisz przed choinką i czekasz na  wielki cyrk. Masz do tego absolutne prawo. Albo masz w dupie jeszcze bardziej, na kolację zjadłbyś kababa przy stole w kuchni i nie rozumiesz o co ta jazda, co również jest ok.

No ale wiesz, jest Team Rudolf i patrzy. Niby nic, ale nasiąka tradycją awantury przed kolacją, albo wręcz przeciwnie. Barszczu lub grzybowej, kutii lub makiełek, karpia albo pstrąga, kolęd z cd albo śpiewanych głośno.  Najmłodszy z Drużyny włazi głęboko pod choinkę i wyciąga prezenty, a potem, po wykonanej pracy ma przywilej rozpakowania swoich, jako pierwszy.  Może po kolacji jest spacer, wszyscy komisyjnie wyprowadzają psa, najlepiej po kolana w śniegu, a może pasterka z Lulajże Jezuniu zaśpiewanym tak, że Jezuniu nie ma szans na sen?  

Każdy gracz z Drużyny Rudolfa pójdzie kiedyś w świat i poniesie część tego, co wchłonął. Będzie kreatorem magii, albo wręcz przeciwnie.

Jeżeli jeszcze masz wpływ, jeżeli jeszcze masz kandydata do Team Rudolf, zrób magię. Zawieście lampki na choince, zróbcie łańcuch z papieru, powieście gwiazdki  w oknach i zapalając kolejne świece na adwentowym wieńcu, odliczajcie czas do świąt. Porządki nie są ważne. Zrobisz je w styczniu, z nudów. Teraz upieczcie pierniczki. Kupcie planszówkę, żeby rozruszać cioteczkę i wujka. Zbudujcie nastrój. Niech ktoś zaintonuje z kuchni 'Bracia patrzcie jenooooo', naucz Drużynę, że odpowiedź na hasło brzmi 'jak niebo goreeejeee'. 

Praktykujcie rytuały, to one staną się tradycją, a wspomnienia przyprószą je magią.

Bo magia się zdarza, jak masz podstawy, a podstawa to wspomnienia z bycia częścią Teamu Rudolf.


niedziela, 13 grudnia 2020

Prezenty czyli rodzinna jazda bez trzymanki

 - Wigilia, jak co roku, jest u nas- obwieścił Ted pod koniec listopada Starszakom, bo trzeba Ci wiedzieć Czytelniku, że Starszaki lubią być zapraszane. Od niepamiętamkiedy kolacja wigilijna jest u nas, z wielu powodów, ale jeden z najważniejszych nosi nazwę zmywarka. Więc (mam na to więc pozwolenie od Nat i profesora Bralczyka) kolacja jest u nas, bo ja nie będę łazić po domach i zmywać naczyń, kiedy inni świętują. Wracając jednak do zapraszania- jak nie zaprosimy, albo jedna, albo druga strzelą focha. Profilaktycznie zapraszamy w okolicach moich imienin, żeby miały czas oswoić się z tą myślą.

Tak się też stało i w tym roku. Panie zostały zaproszone.

- Ale bez prezentów!- zareagowała natychmiast MatkaZ.

- Nie ma opcji- odpowiedzieliśmy oboje, jednocześnie i rozpętaliśmy coroczne dance macabre. 

- To może Irena powie co chce!- prowokowała Mamusia.

- Nic!- odparowała Cioteczka.

- Ona nigdy nic nie chce!- Mamusia była w wyjątkowo w bojowym nastroju.

- Ty też nic nie chcesz- Cioteczka również nie odpuszczała.

I teraz mamy kur... merry christmas. Jedna skarży się na drugą. Obie pytają nas o zdanie, a my? Też byśmy chcieli wiedzieć, co Starszaki chciałyby dostać.

Tak jest co roku. 

Bez względu na to, jak bardzo cieszymy się ze świąt, obdarowywanie Starszaków czymkolwiek jest masakrą. Wymyślamy różne rzeczy, a potem znajdujemy je upchnięte po kątach, jak pomagamy im sprzątać.

W ubiegłym roku umówiliśmy Starszaki na wspólne zakupy. Jak nie chciały gadać z nami, niechby chociaż same sobie pokazały, co chcą.

- Nigdy więcej nie pójdę z nią na zakupy- warczała MatkaZ podczas gdy Cioteczka przewracała tylko oczyma.

Prezenty okazały się być... nietrafione i tyle w temacie.

Jak dwie siostry mogą nie dogadywać się tak bardzo? 

Dlaczego my kur... tkwimy w tym, jak porąbani?- pytaliśmy siebie.

- Ciotka dostanie kilogram baterii do aparatu słuchowego i rękawice, bo jej wyglądają, jak znalezione w śmietniku, a Mama mówiła coś o nowych foremkach do ciasta. Dorzucimy jej jakąś bluzeczkę i tyle- zarządził Ted.

- Ale wiesz, że Mamie nigdy nic się nie podoba?- przypomniałam uprzejmie- Oddała mi już kilka prezentów.

- Nie było mnie wtedy w domu- zauważył, również uprzejmie- teraz jestem.

- I co? Zwrócimy bluzeczkę i damy jej kasę?- zapytałm zrezygnowana.

- Nie- odpowiedział z uśmiechem Ted- wymienimy na coś, co podoba się tobie. Kara musi być.

I tak, pierwszy raz od kilku lat wdupiemam, co Starszaki zrobią z prezentami. My wiemy czego chcemy, reszta nas nie intetesuje. Nie zamierzamy dokładać sobie stresów. 

Wystarczy ten cały bajzel wokół.

poniedziałek, 7 grudnia 2020

Dzisiaj o 17:04

 ... spotkałam Ducha Świąt. Nie jakieś tam lastchristmasy czy olajłontforkrysmaisjuuuuuu, ale prawdziwego, takiego z głębi serca.

Frankie Goes To Hollywood ma w swoim repertuarze 'obwieszczacza świąt', który działa jak nic, a, że utwór grany jest rzadko, ma szczególną moc. Przenosi do wspomnień, kiedy grał go Piotr Kaczkowski, a nastoletniej dreamu miękło serducho.

A więc dzisiaj, o 17:04 w radiu innym niż wszystkie zabrzmiało 'Power Of Love', a zaraz potem 'Carol Of Bells'. 


Na stole wieniec adwentowy z zapaloną drugą świecą, w pokoju Młodej remont (Ted nadal nie stracił zapału) ale co tam!!! 

Jeszcze dwa tygodnie i znowu będziemy razem, bez wzgędu na wszystko.

Jak zawsze. 

środa, 25 listopada 2020

Taaaak

 Wszystko u nas ok❤

Nie odzywam się bo:

- A możeby tak odświeżyć mieszkanie?- rzucił Ted zaraz potem, jak uporaliśmy się z likwidacją biura i przeprowadzeniem go do mieszkania.

A ja, GUPIA, nieświadoma, naiwna, powiedziałam TAK.

Siedzę sobie zatem w kącie salonu, jest to jedyne pomieszczenie w domu, gdzie nie grasuje ON, i staram się nie oszaleć, pracując online.

Miała być puszka farby i wałek, a okazało się, że w pobliskiej Mrówce już go znają 😂

Szpachle, grunty i inne fajne rzeczy poszły w ruch i, jak nie zwariuję, zobaczę nasze gniazdko w nowej szacie- całe w bieli. Na to miałam wpływ. O biel walczyłam od jakiegoś czasu. Teraz jestem bliska szaleństwa, ale potem będzie już tylko pięknie.

Na ścianę do salonu zamówiłam już grafiki. Młoda jest zajęta, jak cholera, ale ja poczekam, bo to mają być JEJ grafiki.


Dzisiaj sobie poświętuję wewnętrznie, bo na zewnątrz szaleje huragan Ted. Spotkamy się w następnej notce, jak skończy mu się energia... albo farba😂

niedziela, 15 listopada 2020

Działania prewencyjne

 Będąc w najgłębszej i najczarniejszej dupie nauczyłam się piec chleb, bułki, bagietki i chałki. Nauczyłam się wyczarowywać takie przysmaki, o których nigdy wcześniej nie mogłam marzyć. Beneficjentami tych cudów kulinarnych byli kumple Młodej. To był mój lek na depresję- szczęście w oczach innych.

Dzisiaj działam prewencyjnie. Zanim otoczy i pochłonie mnie mgła, siedzę w kuchni. Robię zakwas buraczany, kimchi, cieciorkę po bretońsku i... paprykarz szczeciński. Mam zakaz pieczenia ciast, Ted się zbuntował. Stwierdził, że jeżeli piekę i nie jem, to on nie chce, bo sam nie będzie jadł. Pierwsze upiekę na imieniny, już knuję, co to będzie😉

Ale wracając do paprykarzu- magia. Śniadaniowy powrót do dzieciństwa. Ted, omijający szerokim łukiem wszystkie ryby, z wyjątkiem łososia i tuńczyka, pochłonął z zachwytem makrelę😂

Spróbujcie  sami 🍽


Właśnie skończyłam chustę wzorem mech. Idę szukać kordonka na bieżnik świąteczny.

Prevention is better than cure czy jakoś tak.

Nie dajcie się biedzie, trzymajcie się zdrowo i (jeżeli lubicie, zafundujcie sobie powrót do dawnych smaków, czyli zróbcie sobie paprykarz).


środa, 11 listopada 2020

Independence Day

Nie wiem, co dzisiaj świętujemy.

W, podobno wolnym kraju, mamy polityków, którzy rujnują nam opinię w świecie i rozkradają go na prawo i lewo. Mamy klechów, którzy rujnują opinię Bogu i psychikę swoich owieczek. Mamy konstytucję, chlubę i dumę, którą najważniejsi w państwie radośnie łamią oraz trybunał konstytucyjny (małe litery zamierzone) który klaszcze pod dyktando. Mamy aferę vatowską w ministerstwie finansów. Suwerena, który oddał władzę, a którego teraz namiętnie się olewa i starca na czele, którego marzeniem było napierdalać w kobiety armatkami wodnymi. Mamy kilku mądrych, którzy powiedzieli mu nie i właśnie składają urzędy, albo stają przed sądem. Mamy ministra edukacji, który jest postępowy, jak średniowiecze i ministerstwo zdrowia, które w lipcu ogłosiło koniec pandemii, a teraz sra ze strachu, bo to był tylko 'chłit marketingowy'.

Suweren chodzi sobie w kagańcach i świętuje niepodległość.

Jaką, kurwa, niepodległość ja się uprzejmie pytam. 

Zaborca może być Twoim ziomkiem, jeżeli jego prawa ograniczają Twoje.

Happy Independence Day.

niedziela, 8 listopada 2020

Oops, nowy tatuś

Spotkaliśmy dzisiaj kumpla.

W sumie byłego kumpla. Byłego, bo zrobił nam biznesowe świństwo. Na dużą skalę.

Szedł z wózkiem. Zbaranieliśmy, bo przecież nie mogli mieć dzieci, ale że nie rozmawialiśmy od trzech lat... cóż. 

Wymiana 'cześć- siema' i chcieliśmy iść dalej, bo rozmawiał przez telefon. Rozłączył się. Zatrzymał. Źle się u niego dzieje, jak u wszystkich, którzy pracują u siebie. Nie patrzył Tedowi w oczy. U nas też średnio ale nie wiszą nad nami niezapłacone faktury na setki tysięcy. 

Młody grzecznie spał w wózku, więc zapytaliśmy czy w nocy też jest taki uprzejmy i tu padła odpowiedź samca alfa:

'Nie no, Małgoś jakoś ogarnia'. 

Powodzenia Małgoś😁

Przez takich orłów- sokołów dziewczyny wyszły na ulicę⚡

poniedziałek, 2 listopada 2020

I znowu...

Czyjaś matka była ważniejsza od mojej.

Ktoś mógł wejść na cmentarz, a ktoś, cała masa ktosiów, nie.

Co tam robił? Sprawował urząd? Dbał o bezpieczeństwo państwa? Serio?

Nie uczysz się człowieku. Na błędach własnych się nie uczysz, na wkurwie innych. Po poprzedniej wizycie rozpadła się Trójka, co rozjebie się teraz?

Ludzie są dla siebie jacyś milsi, wiecie? Bardziej empatyczni. Tam do góry 'wind of change' nie dociera.

Widzieliście 'Dziady na Mickiewicza'?

Poszukajcie.

A tymczasem mój faworyt:



P.S.

Kraj obiegła fotka jednej z moich uczennic z transparentem 'Jesteście za życiem? Przyjmijcie uchodźców'- duma mnie rozpiera i... nadzieja.

sobota, 31 października 2020

Zdążyliśmy

W czwartek było pięknie. 

Rano mieliśmy chwilę więc pojechaliśmy na cmentarz wyręczyć nasze starszalki.

Nakupowaliśmy kwiatów i zniczy.

A w piątek okazało się, że to była dobra decyzja.

Dobra dla nas.

Co z tymi, którzy zostali z kwiatami i zniczami pod pustymi cmentarzami?

Zaraz znowu jedziemy. Postawimy sobie kwiaty na balkonie. A co?


Nikt dzisiaj nie myśli o Halloween, horror mamy od tygodnia👿

czwartek, 29 października 2020

Jestem dumna

 Młoda zawsze była zaangażowana. Zawsze głośno wyrażała swoje poglądy. Ale dzisiaj zaskoczyła nawet mnie. 

Jutro, przez cały dzień napierdziela tatuaże. Za darmoszkę. 

Bo tak trzeba. Bo tak może się włączyć w akcję.

- Mamo, to tylko kilka kropek- mówi


Ale ułożonych we właściwy kształt!

Dumni jak cholera.

wtorek, 27 października 2020

Kto cię kocha człowieku

 mały i poplątany?

Kto ci rano robi gorącą owsiankę, bo na dworze zimno? Koniecznie bez orzechów, bo wie, że nie lubisz. Kto parzy Ci kawę? Nie za mocną i nie za słabą, z mlekiem bez laktozy, bo nie tolerujesz.

Kto z miłością prasuje twoje koszule? Po jednej na każdy dzień tygodnia, żebyś dobrze wyglądał, bo zależy mu na tobie najbardziej na świecie.

Kto późnym wieczorem skoczy dla Ciebie po milkę oreo, bo wie, że na twoje smutki działa tylko to... i przytulenie.

Kto bez względu na wszystko siada obok ciebie i ogląda mecz bundesligi, mimo, że football interesuje go mniej, niż zbiór bananów w Etiopii (czy w Etiopii uprawia się banany?), ale z uśmiechem odłoży książkę, kiedy Lewy strzeli gola, żeby się z tobą zachwycić?

Kto płacze z tobą, kiedy odchodzi twój kot? Kto trzyma Cię w objęciach, kiedy rozpada się na kawałki twój świat?

Kto w zimną późną noc okrywa cię dodatkowym kocem, przynosząc aspirynę i herbatę z cytryną i miodem?

Dzielisz ludzi, podły człowieku!

Nie potrafisz kochać i współczuć!

To ty jesteś obciążony wadą genetyczną, bo brak empatii to skaza na człowieczeństwie.

Żal mi ciebie, socjopato.

Chroni cię kordon ludzi, którzy muszą to robić. A w domu jesteś sam. Ty i twoje wielkie ego. Baw się póki możesz, bo Karma już bierze zamach...

Nie pozdrawiam,


(fotka z netu, niestety nie wiem, kto jest autorem, a szkoda)

____________________

Wszystkie zaimki osobowe pisane są małą literą świadomie i z premedytacją

poniedziałek, 26 października 2020

Jeżeli nie mieszkasz

 tu, nie ma Cię tu teraz, nie masz pojęcia o co toczy się ten bój.

Nie odbieram Ci prawa do bycia Polakiem. To jest wojna tych, co tu czytają między wierszami. Nie bazują na informacjach z tv lub netu. Są. Widzą. Czują wkurw.

Mój Dziadek walczył w dwóch wojnach, żeby ten kraj mógł istnieć. Wolny. Zdrowy. Bezpieczny. Dobrze, że tego nie widzi bo umarłby drugi raz. Z żalu.

Łukasz Simlat, znasz? Wyraził wszystko, co ostatnio kotłuje mi się w głowie mimo, że o tym nie piszę. Nie piszę, bo opadły mi ręce. Bo mam dwie dziewczyny, dwie seniorki pod opieką. Mam firmę szkoleniową, która od marca zrobiła JEDNO szkolenie. Ludzie walczą, żeby nie utonąć w gównie, a nie żeby się rozwijać. Poczytaj:

"Koniec. Wojna 🖕🏼#tojestwojna

Wyzywam cię na pojedynek psychopato i dewiancie religijny z Żoliborza i każdego twojego psa bez kręgosłupa. Pojedynek na świadomość, wyedukowanie, zrozumienie i empatię.

Chowasz się starcze za kordonami policji? 

W 81ym roku też byłeś dokładnie tak samo odważny?

Mam dosyć ciebie i twoich kumpli chamów przebranych w garnitury udających elokwentne i wykształcone persony.

Mam dosyć nepotyzmu, cwaniactwa, indolencji,  nieumiejętnosci, niekompetencji, cynizmu i chamstwa rządu. Mam dosyć dewastacji i rozkradania tego państwa. Mam dosyć patrzenia jak szarpiecie się o koryto kiedy kraj tonie w coraz większych długach. Mam dosyć ratowania płodów, które i tak umrą w momencie kiedy brakuje miejsc w szpitalach a ludzie umierają w karetkach albo na chodnikach. Ludzie którzy uczciwie zostawiają podatki w tym kraju i w zębach zanoszą każdą składkę ZUS, a w krytycznym i ostatecznym dla nich momencie nie przysługuje im NIC. I nie ma tu miejsca na podziały polityczne, dotyczy to wszystkich. Tym właśnie rząd udowadnia gdzie ma obywatela i nieistotne jest czy to ich, czy nie ich elektorat. Najważniejsze utrzymanie się przy korycie. A w punktach analizy testów na nasz koszt analizowane są testy całych rodzin rządowych. Mam dosyć pierwszeństwa kast rządzących. Mam dosyć pierdolenia po 5 latach ze to wszystko Tusk, przez Tuska i dzięki Tuskowi. To są odpowiedzi dzieciaków z piaskownicy, gówniarzerii której ktoś zdeptał babkę z piasku. Mam dosyć wysłuchiwania, że jestem „chamską hołotą”, „zdradziecką morda”, „gorszym sortem”, „marszem szmat” czy „rozwydrzoną kurewką”.  Mam dosyć patrzenia jak na stanowiskach zasiadają ludzie niekompetentni, nie mający pojęcia czym ich resort się kieruje, byle nasi, byle wierni a na ustach mający jeszcze gówno od dolizywania tyłków tych co wyżej w łańcuchu pisowskim. Mam dosyć faszysty i homofoba na stołku ministra edukacji, który forsuje kary cielesne wobec dzieci. Mam dosyć przyzwolenia na bicie kobiet w zaciszu czterech ścian. Mam dosyć nazywania ludzi o orientacji homoseksualnej „nieludźmi”. Mam dosyć obrażania mojej wiary. Mam dosyć ubeckich metod, którymi się posługujecie. Metod zastraszania, donoszenia, wykluczania, ostracyzmu, konfabulowania i szczucia. Mam dosyć tej płytkiej i tępej propagandy TVP mierzącej wszystkich obywateli miarą ptępoty i infantylności jej twórców. Mam dosyć żeby o mojej przyszłości decydował dziad, który sam nie może się zdecydować jakiej jest orientacji, nienawidzi kobiet i wszystkich będzie karał za swoją frustrację. MAM KURWA DOSYĆ!

P.s. Na duże litery nie zasłużyłeś."


Tadam❗

sobota, 24 października 2020

W celu odciągnięcia uwagi

 od tej paranoi, którą nam serwują 'ciktórychniewybraliśmy' chciałabym przypomnieć, że dzisiaj jest Światowy Dzień Walki z Otyłością.

Społeczeństwo zachodu tyje na potęgę. Rozwijając się- robi krok, co ja mówię, sto kroków do tyłu w kwestii dbania o własne zdrowie. Karmi się śmieciową żywnością, ulepszaną, spulchnianą, dobarwianą. Karmi oko, a nie ciało.

Kiedy te pięć, sześć lat temu 'przeszłam na dietę' wszyscy czekali, aż mi rozum wróci. Pojawiły się spektakularne efekty, więc oczekiwano, że odpuszczę. Początkowo tłumaczyłam, że jeszcze nie mogę, bo muszę utrzymać wagę przez rok i wtedy odtrąbię sukces. Tyle tylko, że to było kilka lat temu, a ja nadal jestem nudna. Tą nudą częstuję tych, którzy siadają przy moim stole i wiecie co? Oni nawet nie wiedzą, że są ze mną 'na diecie'. Wpierniczają i proszą o dokładkę😉

Zmień styl życia mówią wszyscy. To zmieniłam. Nie jadam produktów gotowych, gotuję od zera, stosuję w kuchni zasadę 'zero waste' tak bardzo, jak to możliwe. W lodówce i na półkach mam produkty z najkrótszym możliwym składem. Niby nic, a kilogramy nie wracają. 

No dobrze. Zarobiłam kilka extra wiosną, bo Ted był w domu i piekłam ciasta, a że 'zero waste' to 'musiałam' go wspierać, żeby nie wyrzucić😉

Tak, jak już kiedyś napisałam, wiedziałam, że porządny wkurw na ten fakt załatwi mi sprawę i... nie ma już nadprogramowych kilogramów. To nie jest trudne technicznie. To jest trudne psychicznie ale nie jest niemożliwe.

Z 24 godzin doby jedna jest moja. Na trening. Nikt już ze mną na ten temat nie dyskutuje. Ruch ( bez przesady z intensywnością- kardio wystarczy) to zdrowie. 

I płynnie nawiazując do sytuacji obecnej, dbajmy o siebie. Jedzmy dobrze i ruszajmy się z kanapy, a łatwiej przejdziemy przez to szaleństwo. I pamiętajmy: 

'To co jemy w zaciszu swojego domu, nosimy w miejscach publicznych'. (to nie moje, nie znam autora, ale zgadzam się z nim w stu procentach)


Marokańskie curry się robi 😉

wtorek, 20 października 2020

Mo napisała pięknie...

... w odpowiedzi na mój komentarz u siebie, że "Świat jest piękny, tylko z nami, ludźmi, bywa różnie... Psujemy światu opinię."

Dosadniej nie dało się tego ująć.

Mamy tylko chwilę, żeby zrobić pierwsze wrażenie i jak sobie sięgnę pamięcią wstecz, nie byłam mistrzynią tego sportu. Powiedzmy, że na twarzy mam wypisany 'zdecydowany charakter' 😊 Ale mieć sucz na twarzy, a zachowywać się, jak... no zbyt zdecydowanie, to dwie różne rzeczy.  Podobno zyskuję, przy bliższym poznaniu😉

Dzisiaj mam pierwsze zajęcia z nowym uczniem. Online. Nigdy nie zaczynałam w taki sposób. Mam nadzieję, że nie wystraszę Młodego Człowieka. Wiem od taty, że jest problem z nawiązywaniem relacji i przyjmowaniem krytyki. Będzie ciekawie.

Podobnie jest z wrażeniem ostatnim. Czasem się rozmijamy, uczeń decyduje, że nie kontynuujemy współpracy. Ma do tego prawo, a ja nigdy tego nie oceniam. Z polecenia uczniów odchodzących lub ich rodziców mam kilku, którzy dołączyli do naszej ekipy na dłużej. Nie trzaskam drzwiami, bo pierdolnąć jest łatwo, odkręcić się nie da. Jest kilka rzeczy, których nie można w życiu cofnąć, jest to, między innymi, rzucone, ostre jak brzytwa, słowo.

Wracając zatem do cytatu z Mo (link do Jej bloga obok, warto zajrzeć, bo to zajefajna Dziewczyna jest) mam dzisiaj nadzieję, że swoim dotychczasowym działaniem nie spaprałam światu opinii za bardzo i uda mi się oswoić kolejnego Lisa do teamu.

Trzymajcie kciuki, bo Lis potrzebuje mnie bardziej, niż ja Jego. 



                   (Zdjęcie z grafiki Google)


sobota, 17 października 2020

Pieprzyć jesień

 Najprostszym sposobem przeniesienia się do słonecznej Italii jest zrobienie 'Spaghetti Alio Oglio' z krewetkami.

Gotujemy makaron al dente, zachowujemy trochę wody z gotowania, gdybyście chcieli,  żeby sos nie był za tłusty. Ja chciałam😉

Na gorącą oliwę wrzucamy czosnek (duuużo czosnku) pokrojony w cienkie plasterki i płatki chilli. Dodajemy krewetki i całość podsmażamy, aż krewetki będą gotowe (przy małych to nie więcej niż 5 minut, moje wymagały 10).

Dodajemy makaron i mieszamy, aż całość będzie pokryta oliwą. Tu można dodać trochę wody z gotowania makaronu aleee, tylko jak musicie.

Na koniec dodajemy zieloną pietruszkę.

Podajemy z tartym parmezanem i kieliszkiem białego wina (albo siedmioma).

Bez względu na to, co dzieje się za oknem, w kuchni zaczyna świecić słońce.

Tak, że ten, pieprzyć jesień 😉

P.S.

Ci, którzy nie jedzą padliny pod żadną postacią mogą pominąć krewetki, bez nich i tak jest pysznie😊

P.S.2

Przepis pochodzi od włoskiej babci tedowego kolegi, zatem Italia na talerzu jest prawdziwa 🙃

Smacznego ❤



środa, 14 października 2020

Mam dzisiaj święto?

 Nauczyciele mają.

Dzieci mają wolne, a co za tym idzie, powinny mieć wolne u mnie😂

- Co z zajęciami w Dzień Nauczyciela?- zapytałam.

- A co ma być?- zgodnie odpowiedzieli.

- Nie idziecie do szkoły, u mnie też możecie mieć wolne.

- Jak wolne?- zapanował bunt- Robimy normalnie, tylko może wcześniej?

I tak siedzę sobie w pracy od rana. Oni robią zadanie, a ja mam chwilę, żeby pomyśleć. Dziękuję, sobie, jakimś siłom, opatrzności, że nie pracuję w szkole. Zawsze przerażały mnie opowieści o papierologii, systemie, chorych oczekiwaniach dyrekcji i rodziców, ale teraz doszła do tego, nakręcana do granic, spirala strachu o zdrowie.

Nie wyobrażam sobie pracy w takim napięciu. Jak tu wykreować atmosferę przyjazną edukacji?

Więc (chrzanię to więc) siedzę sobie w pracy, przed komputerem, w kapciach i powtarzamy Future Simple oraz to be going to w ćwiczeniach. Popijam herbatę, oni chrupią czipsy, w tle gra RMF Classic i jest ok.

Kiedyś spotkamy się face to face, zjemy pudełko ptasiego mleczka i dużą milkę oreo, a teraz wszyscy życzymy sobie zdrowia i robimy swoje.

Czyli świętujemy- nieświętujemy😉

sobota, 10 października 2020

Dzisiaj

(zdjęcie z grafiki google)


Oddychaj.

Bądź tu i teraz.

Bądź dzisiaj.

Dzisiaj jest szczególny dzień. Dzień Zdrowia Psychicznego. I jak sobie przypomnę, że na głupie nominacje do nagród blogowych reagowałam 'opowieściami z psychiatryka', to aż mi wstyd.

Wiesz jak to jest stanąć z Kimś Takim twarzą w twarz? To nie jest jakiś tam świr. To jest ktoś, kogo kochasz. Kto zwinięty w kulkę nieszczęścia cierpi, a ty nie potrafisz nic zrobić. Kochasz- źle. Jesteś surowy- też źle. Wszystko źle.

Nie masz pojęcia ile takich osób żyje obok ciebie. Na codzień uśmiechają się, pracują, są aktywne, tylko po powrocie do czterech ścian dopadają je demony. Rzucają na łóżko (niekiedy podłogę) i trzymają w żelaznym uścisku.

Nie mów o witaminach, suplementach, różowych tabletkach. Nie udzielaj rad. Nie każ wziąć się w garść. Nie jesteś w stanie tego ogarnąć. 

Szanuj.

A kiedy staniesz z takim demonem twarzą w twarz,  złap Tę Osobę za rękę, oddychaj z nią i zwyczajnie bądź. 

I koniecznie szukajcie wsparcia. 

Każdego dostępnego.

Tylko tyle i aż.

środa, 7 października 2020

Podobno


Podobno fightera poznaje się po tym, jak podnosi się z kolan.

Jak się podnosimy? 

Wolno.

Jak nam idzie?

Słabo.

Jak się z tym czujemy?

Wyjebani do granic wytrzymałości. 

Nie mówię o tym, że mamy problemy z sensowną wypowiedzią (pracuję mówiąc, uprzejmie przypominam😁), ale o tym, że zaraz będziemy stanowili dla siebie zagrożenie. Ja na ten przykład zgubiłam dwa komplety kluczy w niedzielę, we własnym domu😱

Już nawet śmiać się nie mamy siły. Przy życiu trzyma nas myśl, że to się musi kiedyś skończyć.

'Koncepcja deszczu zależna jest od człowieka. Pesymistów olewa, na optymistów leci'.

             (zdjęcie z grafiki google)

Nie wiem, kto to powiedział. Chwilowo chyba jednak czujemy się olewani i zupełnie nie czujemy się fighterami😂


P.S.

Tak mi się skojarzyło i ten Janek B. na gitarze...



czwartek, 1 października 2020

Ojoj

Po kilku dniach przyszłam sobie poczytać, poczyniony przeze mnie ostatnio, wyrzyg i mnie zmroziło.

Przepraszam wszystkich, którzy to przeczytali.

Nie usunę poprzedniej notki ku przestrodze. Dla siebie oczywiście ale obiecuję, że więcej nie będę.

Od tygodnia żyjemy na kartonach. Biuro zlikwidowane, a nowe nie istnieje. Dlaczego ja myślałam, że pójdzie gładko? Zgodnie z Prawem Murphiego 'jeżeli coś może się nie udać, nie uda się na pewno' wszystko idzie  planowo przecież😁

Podobnie jest chwilowo z całą resztą, o której nie chcę pisać, bo obiecałam, że będzie bez wyrzygu, a za poprzedni musiałam przepraszać😁

To, o czym zapomniałam, to fakt, że bycie 'tu i teraz' zwyczajnie pomaga. Szał ględzenia, że moglibyśmy być teraz w zupełnie innym miejscu, nic nie zmieni. Tu jest ok. Wolno poruszamy się do przodu. Krok po kroku realizujemy, szybko nakreślony, plan.

Otrzeźwiło mnie zdjęcie znalezione na fb, opublkowane przez stronę Alex Howitt.

Żeby nie oszaleć muszę być, jak ten pies. 

Tylko tyle i aż.



P.S.
Dzisiaj jest światowy dzień wegetarianizmu. Zjadłam na śniadanie kanapkę z hummusem i warzywami. Do czego mnie to doprowadzi? Sama jestem ciekawa. Podobno moja grupa krwi, jako jedyna, predestynuje mnie do odrzucenia mięsa bez uszczerbku na zdrowiu.
Idzie nowe?🙃

niedziela, 27 września 2020

Jest do...

 Tak, do dupy, ale w tytule, który pojawi się Wam na blogach nie wszyscy muszą to widzieć.

Do dupy jest, bo jesień. U mnie w standardzie jesień działa dodupnie.

Do dupy jest bo u Dzieci jest słabo w porywach do chooyowo. Najgorsze jest to, że nie możemy pomóc. Bezsilność nas rozwala. 

Jest do dupy, bo zwijanie biura idzie opornie, mebli nie ma. Trzeba się wyprowadzać, a nie ma się jeszcze gdzie wprowadzić. Chaos nie sprzyja koncentracji. Niczemu nie sprzyja, więc jest jeszcze bardziej do dupy.

Jest do dupy, gdyż boli mnie serce. Kuźwa, początkowo myślałam, że to stres, że może oskrzela od zatok, jak zwykle, ale nie... Zupełnym przypadkiem posłuchałam sobie jednego pana doktora i, jak rasowy hipochondryk, zauważyłam u siebie wszystkie symptomy. Wyguglałam temat i w części 'jak możesz sobie pomóc' poczytałam o zdrowym stylu życia, sporcie przez godzinę dziennie, suplementacji, zmianie nawyków żywieniowych, porzuceniu alkoholu i papierosów i doszłam do wniosku, że od pięciu lat pomagam i nic. A, zapomniałam o jednym, mam unikać stresu. Zaaajefajnie. Zaraz uniknę, jak tylko życie zrozumie, że ma mnie nie stresować, nasi klienci zrozumieją, że opóźnienia w płatnościach mnie stresują, ludzie przestaną mnie wqoor..., covid zniknie, a Polska stanie się rajem na ziemi.

Podajcie mi jeden powód, dla którego NIE jest do dupy.


wtorek, 22 września 2020

Koniec lata oraz już wiem

Lato, jak kiedyś już napisałam, kończy się dla mnie z końcem wakacji. Piasek na plaży robi się zimny i już nie lubię tego stanu.

Potem jest mi zimno w domu, a następnie, w piździerniku (literówka zamierzona) jest mi już wszystko jedno.

Na balkonie wrzosy próbują trzymać fason, ale bywam tam rzadko i rzadko je podziwiam.

Upiekłam pierwsze dyniowe ciastka i za to, ewentualnie, mogę polubić ten czas... trochę. Zaraz kupię następne dynie do pieczenia. Będzie zupa i kolejne ciastka.

Oraz już wiem, dlaczego rozsypały się nasze puzzle. Młodej się rozjebało. Dobrze, że tu jesteśmy. Dobrze, że nie odliczamy dni do podjęcia poważnego wyzwania. Jesteśmy dla niej. Może chociaż to da jej trochę spokoju.

Dzisiaj rozumiem moją Mamę mówiącą 'małe dzieci, mały kłopot...'

Ehhhh...

sobota, 19 września 2020

Z pamiętnika instagramera

 Od miesiąca jestem na insta i chodzę sobie po nim zdziwiona.

Fajne jest to, że pokazuje on moją aktywność w minutach/ godzinach. Wiem, jak bardzo i czy w ogóle marnuję czas.

Polubiłam swoich kulinarnych i fitnesowych guru. Dobrze jest mieć szybki podgląd nowości i staroci, do których warto wracać. Odrobinka motywacji też nie zaszkodzi.

Oczywiście podziwiam całą masę rękodzielników, którzy niezmiennie uczą mnie czegoś nowego i wynoszą zwykłą pasję do rangi sztuki. 

Podglądam moich ulubionych podróżników i zachwycam się fotami z ich wypraw. Patrzę, czego jeszcze nie potrafię. Czerpię inspirację.

Jedyną celebrytą, którą obserwuję jest Celeste Barber. Kobieta parodiuje reklamy, filmy i zdjęcia innych celebrytów. Ma przy tym mistrzowski dystans do siebie. Każdy jej post to perełka. 

Wszystko o czym piszę do tej pory jest po coś ale na insta posty są również po nic. Znane twarze, z rodziną, w kuchni, w łazience, w łóżku, masakra. Jest tego mnóstwo i samo włazi w oczy. Jakby ktoś im kazał listę obecności podpisać na insta każdego ranka.

Wiem, że tak, jak na blogu, nikt nie zobaczy tam mnie, ani mojej rodziny. Dzielę się moimi małymi zachwytami, bez słowa komentarza i czasem się chwalę😁

Chyba zostanę tam na dłużej🙃

P.S.

Dziękuję z Waszą obecność również tam🙏

sobota, 12 września 2020

Za każdym razem...

 Za każdym razem, kiedy sobie pomyślę, że jesień jest do dupy, a pojawiam się na lokalnym ryneczku, zmieniam zdanie.

Kolory jesieni przeczą jesiennemu przygnębieniu, kipią energią.

- Jesień nadchodzi stale, permanentnie- wygłosiłam ostatnio teorię nieuchronności.

- Nawet wiosną?- zapytał zaczepnie Ted.

- No tak, gdyż potem, jak wiatr przemyka lato i... co nadciąga?- odbiłam piłkę.

- Jesień?- wyrwany do tablicy, zareagował, tak jak przewidzialam Ted- Źle się czujesz, więc siejesz defetyzm.

No źle! Zrobiło się chłodniej i mnie złamało. Wpierniczam świństwa podpieram się miodem, imbirem i ziołami oraz próbuję do poniedziałku stanąć na nogi. Chwilowo idzie mi marnie. Ale zakupy jednak ucieszyły moją skołataną duszę. 

Popatrzcież (fota również na insta)🍁 



wtorek, 8 września 2020

Dzień święty święcić 🙃

 Dzisiaj jest Dzień Marzyciela. Podobno. Tak gdzieś wyczytałam.

Z tymi marzeniami to ciężko jest, wiesz?

Bo człowiek je ma i się do nich uśmiecha, a potem coś się dzieje i one stają się bez sensu.

A z drugiej strony, jak się dobrze rozejrzysz w miejscu publicznym, to człowiek o najsmutniejszych oczach najpewniej nie ma marzeń.

Więc (wdupiemam to więc na początku zdania) co z tym zrobić? Mieć czy nie mieć? Marzyć czy nie?

Ja wybrałam jednak 'marzyć' bo mój mózg nie potrafi przestać. Aleeee, moje marzenia są malutkie. Wyjść w góry. Usiąść na kawę w wąskiej, ocienionej uliczce. Wypić wino w pizzerii pod gołym niebem.

Te duże marzenia rozkladam na mniejsze i staram się realizować. Krok po kroku. 

Czasem nie wyjdzie, jak ostatnio. Porażka jednak to nie tatuaż (chociaż nic nie mam przeciwko tatuażom), to tylko siniak. Wczoraj natknęłam się na tekst, w którym autor usilnie twierdził, że zawód sprawia, że otwieramy oczy i zamykamy serce. Nie zgadzam się. Tylko Ty sam/a możesz zdecydować, kiedy stajesz się zgorzkniały, zamykasz serce. Nie pozwól sobie na to. Gorzkich nikt nie lubi.

Już przestaję, już...

Parafrazując jedno fajne powiedzenie:

 'Nie przestajesz marzyć, bo się starzejesz. Starzejesz się, bo przestajesz marzyć.

Happy Dreamers Day.

Keep on dreaming❤

sobota, 5 września 2020

Życie na nowo z kawałków składane

 Też tak macie, że jak coś pierdolnie, nastaje cisza? 

Tym razem cisza trwała wybitnie krótko. Niecałe 24 godziny po tym, jak trzy miesiące naszej pracy obróciły się w pył, zupełnym przypadkiem, do domu wpadła Młoda. 

Zrobiła wir.

Rzuciła kilka zdań. 

Wymierzyła parę klapsów na otrzeźwienie.

Ehh, mądre mamy dziecko...

Sprawiedliwość trzeba tu również oddać mojemu bratu. Do pierwszego kroku popchnął nas on. My nie myśleliśmy trzeźwo, co ja piszę, nie myśleliśmy w ogóle.

I tak, od wtorku kreujemy sobie nową rzeczywistość. 

Piekę ciasto ze śliwkami. Piorę. Sprzątam. Układam plan.

W międzyczasie szykujemy nowe biuro.

Idzie nowe.

Kurwa.

Nie o takie nowe nam chodziło, ale i to przyjmiemy, bo cóż było robić...

poniedziałek, 31 sierpnia 2020

Dawnomitak

 Dawno mi tak wszystko nie opadło, jak kilka godzin temu.

Kolejne puzzle ktoś rozjebał nam jednym machnięciem ręki.

A tak je misternie układaliśmy.

Na uspokojenie poszliśmy na spacer. W środku nocy.

Przed chwilą wróciliśmy (1:24).

Nie pomogło.

Ted idzie spać, bo rano musi wstać do pracy.

Ja sobie posiedzę, pomacham szdłem, poczytam.

I tak nie usnę.

Kurwa!!!

A ten, kto rozjebał puzzle śpi pewnie w poczuciu dobrze rozjebanych puzzli.

Dobranoc człowieku od rozpierdalania puzzli. Karma ci kiedyś zajebie. 

Narazie zajebała nam. 

Pewnie miała powód...

Taki adekwatny obrazek dostałam dzisiaj rano.


wtorek, 25 sierpnia 2020

On

 Ted nie lubi upałów, odbierają mu chęć do działania, a tu czasem trzeba.

Ustalamy w kuchni menu na dwa dni.  Rzuca jakąś propozycję, żeby tylko nie trzeba było dłużej wałkować tematu.

- Pomyślę- odpowiadam.

-Ale o czym tu myśleć?- pyta zdziwiony.

-A może ja lubię myśleć?- odcinam się zaczepnie.

-Masochistka... -wzdycha.

Kurtyna.

P.S.

Dzisiaj pizga złem, energia go zatem rozpiera.

sobota, 22 sierpnia 2020

W skrócie, bo mi się nie chce


Ciepło działa na mnie dobrze, więc mam się świetnie.

Lecę kilka projektów na szydle jednocześnie, więc nie ma mnie w witru.

Szykujemy jeden duży projekt razem, więc jak już jestem w wirtu, to i tak nie odpowiadam.

Kończy się lato, a jesień będzie zupełnie inna i to nie z powodu covid i przyległości.

Zaniedbałam treningi i nie mogę pozbyć się tych cholernych 3kg z okresu totalnego lock downu.

Wkurza mnie to, jak mnie wkurwi, to coś z tym zrobię.

Mam nadzieję, że u Was wszystko ok. Odpoczywacie, cieszycie się latem, dbacie o siebie i pijecie dużo wody (piwa, wina i tego wszystkiego, co lubicie).

A... założyłam instagrama. Jak ktoś ma i chce popatrzeć na fajne fotki to napiszcie. Nie będę spamować bez potrzeby.


Buziam.

Ukochuję.

Czymcież się ciepło/chłodno- do wyboru.

czwartek, 13 sierpnia 2020

Milczę gdyż jestem w szoku

 Powrót do domu, który jest coraz mniej moim domem, okazał się dziwny.  Mój kraj, mój dom spływa krwią słabych! Mój kraj, niepomny swojej historii, wyklucza!

To nie skończy się dobrze. 

Przeczytałam gdzieś, że Ci Ludzie, którzy dają się okładać i kopać od zawsze zmagali się z wykluczeniem, negatywną oceną, aktami agresji. Oni to znają. Żyją w tym stanie i w związku z tym...,wbrew pozorom, wcale nie są słabi. Jeszcze podniosą głowy, a wtedy my, logicznie myślący, musimy stać razem z nimi. Już ktoś nas skutecznie podzielił. Murem. Na więcej podziałów zgody być nie może. 

I tak kołując w kierunku słabych, nasze Dziecko posłało łysego karka na SOR. Bo gnojek myślał, że znalazł najsłabsze ogniwo wśród siedzących nad jeziorem młodych ludzi. Bo dziewczyna w okularach z burzą loków przecież odda telefon, kasę i kluczyki od samochodu.

Spotkali się potem. Na SORze. Ona też oberwała, ale to on nie użyje już w pełni kciuka, a lekarzowi powiedział, że rzucił się na niego jakiś facet. Głupio się przyznać, że załatwiła go dziewczyna.

Tak, że ten... słabi też potrafią się wkurwić. Zadać cios. 

I wiecie co?

Jeżeli jeszcze macie wpływ, nie wychowujcie swoich dzieci na 'miękkie buły'. Ja jestem z naszego dumna. 

Tak, trzeba być dumnym z tych, którzy walczą o swoje, mimo, że ich pozycja jest z góry przegrana.

Palnę sobie tęczę, póki jeszcze mogę🌈.

Howgh!!!


piątek, 7 sierpnia 2020

Haha jednak Tyrol

 W Tyrolu są jednak góry, o czym przekonaliśmy się już po dwóch dniach ulew i mgieł.

Nie jest to żadne pitu pitu, jak się mieszka na wysokości 900m n.p.m. i trzeba poważnie zadrzeć głowę, żeby ten ośnieżony ogrom zobaczyć. Nie Alpy, ale i już nie Karkonosze.

9 stopni w sierpniu upewniło nas, że potrafimy o siebie zadbać pakując odpowiednie ciuchy.

Austriacy są bardzo mili, ale też nie mają problemu, żeby na Ciebie zatrąbić, jak im staniesz na drodze.

Niechętnie mówią po angielsku (ci w górach, bo w Innsbrucku bez problemu) chociaż widzisz, że dranie rozumieją. Niemiecki Teda jednakowoż zjednuje nam ich przychylność. Kurna, biorę się za niemiecki!

Nie mogę nie wspomnieć o kulturze. Każdy jest grzeczny, nikt nie sapie i nie przewraca oczyma. Cierpliwie słuchają i grzecznie odpowiadają, życząc wszystkiego dobrego.

Na dietę tu nie liczcie. Wszystko jest bardzo smaczne i w duuuużych porcjach😂 Ale nic to, trochę przyjemności należy się każdemu😉


wtorek, 4 sierpnia 2020

A tymczasem...

... gdzieś w Tyrolu nikt nie pier... o polityce legalniewybranymprezydęcie, o głupocie ludzkiej, o podofilii wsród księży, o pięćsetplusach, innych terleckich i witkach. Nikt nie obraża Pana Janusza Gajosa ani Aktorów Teatru Narodowego.
Tyrol nie jest dla nas łaskawy, pogoda znaczy. 
Czekamy aż opadną mgły i przestanie lać.


wtorek, 28 lipca 2020

Czarne chmury

Zdjęcie zostało zrobione wczoraj, ale doskonale obrazuje to, co politycy szykują polskim Kobietom.

(fotka zamieszczona u mnie na insta)

Cóż panie i panowie obecnie u steru (żeby nie powiedzieć u koryta) również żyją w tym kraju. Mają dzieci, może wnuki, głupotą jest pozbywać się narzędzia, które je chroni. Tak, jak napisałam u Basi, mam nadzieję, że kiedyś będą musieli spojrzeć w twarz pobitej córki lub wnuczki i usłyszą kilka gorzkich słów.
Mnie, jako matce pękłoby serce, gdyby ktoś, kto w założeniu ma moją córkę chronić, w majestacie prawa zrobił jej krzywdę.
Może państwo politycy (małe litery w pełni zamierzone) lubią jazdę na krawędzi.
Z całego serca im życzę zatem...

(zdjęcie pobrane z oficjalnej strony Jonathana Carrolla)

Piszę te słowa w pełni świadoma, że za chwilę i tego nie będzie mi wolno robić.

I jestem przerażona.

piątek, 24 lipca 2020

Lato jednak

Dziwne to lato, ale jednak lato.
Jesteśmy tu, ale bawimy się, jak tam.
Zatem...


Oraz...


Tudzież...


Mam nadzieję, że tam, gdzie jesteście odpoczywacie, mimo wszystko.

P.S.
Chyba wolę się ostatnio wypowiadać obrazami.

wtorek, 21 lipca 2020

Siedzę...

... przy kuchennym stole, piję kawę (sorry Dziewczyny, jednak kawę) z ulubionego kubka w myszy i układam w głowie lato.
Nie mam pracy w tym roku. Pandemia sprawiła, że ludzie inwestują w przetrwanie, a nie w siebie.
Mam za to rozkopanych kilka projektów.
Do przeczytania kilka książek.
Do posłuchania kilka audiobooków (świetnie zdają egzamin, podczas, gdy mam zajęte ręce).
Włóczę się po plaży z umiarkowaną euforią, bo tłum jednak jest i ludzkość wdupiema dystans społeczny plażując z głową za parawanem i stopami w wodzie.
Urlopu w tym roku nie będzie.
Nie rozpaczam jednakowoż, ponieważ wyrywamy latu wolne dni Teda i podróżujemy lokalnie.
Na horyzoncie majaczy kilka dat, na które cierpliwie czekam.
I uśmiecham się do nich.
I boję ekscytować za bardzo.
Ommmmm.



piątek, 17 lipca 2020

Herbatka z wrogiem

Wczoraj wypiłam herbatkę z mamą Agi. Tak! Naszej Agi!
Dzieciaka, którego przygarnęliśmy i oswoiliśmy, jak bezpańskiego szczeniaka, kiedy została wyrzucona z domu.
Wpadła po telefon (pożyczamy jej nasz stary).
Jedzie do dzieci, mama znaczy.
Jest zbita, jak pies.
Zaproponowałam herbatę.
Zgodziła się.
Aga i Kit są między nami łącznikiem.
Ona wie i my wiemy.
Zaczęłyśmy, jakbyśmy w ubiegłym tygodniu, przy poprzedniej herbatce musiały przerwać.
To był dobry czas.
Chyba będzie następna...


Najważniejsze, że nie stoimy w miejscu.
Rozwijamy się z dziećmy.
A dzieci... są w szoku😁

'Dojebałaś mamo'- usłyszałam.

Tak, lubię czasem wyjść ze strefy komfortu😁

środa, 15 lipca 2020

The day after

Albo kilka.
Wstaję rano (no o 10, ale o powodzie potem), włączam radio a tu... Joy Division.
Nie pamiętam, kiedy miałam ostatnio taki komfort.
To gratis, wartość szczególna, w tym dziwnym momencie.
Nie, nie.
O polityce już nic nie będzie gdyż jest mi wstyd. Tak wstyd. Teksty o podziale Polski, o rozdzieleniu ziarna od plew, 'nas' i 'nich' 'wypierdalaniu głupich' i 'pozostawianiu mądrych' nie mieszczą mi się w głowie.

Rozbiór Polski? Polskimi rękami? Serio?

Kolejną wartością jest brak głosu Zenona Martyniuka z reklamy nawet nie wiem czego, bo się zasklepiam i przeczekuję.
Tak. Przerzuciłam się na Radio Nowy Świat.
Minusem sprawy jest to, że nie mogę przepuścić go przez kino domowe, a rozpieszczona jestem przeokrutnie w tym względzie. Zaraz coś wymyślę. Nie kupię z tego powodu nowego telewizora, bo ten stary nie jest używany.  To się da obejść...

Oraz jak nie jest dobrze, to trzeba się tylko rozejrzeć.
W sobotę zmieniliśmy materac na łóżku w sypialni. Spontanicznie. W 15 minut byliśmy w Jysku i... początkowo było nijak. Zero poczucia, że coś się zmieniło, powiem nawet, że było gorzej, a dzisiaj obudziłam się zdziwiona, że jest 10:15😂

To kręgosłup nie bolał mnie ze starości???🤣😂🤣😂

Edit:
Mamy już radio na kinie domowym.
I po to ma się w domu telewizor😉

poniedziałek, 13 lipca 2020

Cóż...

Chciałam to jakoś skomentować.
Ale nie potrafię.
Nie rozumiem.
Nie chcę już nawet.
Boję się pani Kingo.
I zawdzięczam to pani tatusiowi-
prezydentowi najsłabiej wykształconych.

Powiem pani jedynie, że kto sieje wiatr, zbiera burze. To tylko przysłowie, ale jak ogólnie wiadomo przysłowia są mądrością narodu, skoro o inną trudno...

niedziela, 12 lipca 2020

Bez względu...

... na wynik, mam nadzieję.
Jeżeli polska Młodzież ma takie przemyślenia, a ma, co słyszę w rozmowach, widzę w ilości komentarzy i odtworzeń, to jak Oni będą mogli decydować, będzie... inaczej.
Na dzisiaj, na czas oczekiwania, polecam gorąco posłuchać.
Koniecznie ze zrozumieniem i bez uprzedzeń

Polskie Tango- Taco...



czwartek, 9 lipca 2020

O podróżowaniu...

... pisałam już dużo.
O wyprawach dalekich i bliskich.
Ale teraz o podróżowaniu mowy nie ma, w tym roku nawet o urlopie nie rozmawiamy, (o powodach może kiedyś).
Mo (link do bloga obok) napisała, że w tym roku podróżujemy 'do tutaj'.
Moje 'tutaj' jest Twoją wakacyjną destynacją, mimo braku pogody zatem, jestem tu i cieszy mnie to.
Idziemy czasem do dzielnicy nadmorskiej i jesteśmy na wakacjach. Spacerujemy trzema (tak, trzema) różnymi promenadami, siadamy przy tężni, pijemy piwo w naszej ulubionej kawiarni, albo jemy sałatkę w naszym ulubionym bistro. Jest też miejsce do którego chodzimy świętować sukcesy.
No i najważniejsze. Jak tylko zaświeci słońce włóczymy się po plaży.



Teraz, kiedy 'tam' jest nieosiągalne, jeszcze bardziej doceniam 'tu'.

poniedziałek, 6 lipca 2020

Ten dzień...

... kiedy jeszcze dobrze nie zdążysz otworzyć oczu, a już atakuje cię z telefonu info, że nie żyje Mistrz Morricone , a potem całkiem spokojnie zjadasz śniadanie, ubierasz się stosownie, podjeżdzasz do ulubionej kwiaciarni, odbierasz wiązankę i udajesz się na cmentarz.

Myślisz nawet, że spotkanie tych wszystkich ludzi byłoby przyjemne, gdyby nie okazja.
Ostatnio umawiałyśmy się z Jolą, że nasze następne spotkanie planujemy koniecznie poza Lidlem.
Wyszło nam...
Spotkaliśmy się na pogrzebie jej Mamy.

Zamykają się kolejne furtki dziecięcych wspomnień.
Szlag!

środa, 1 lipca 2020

Lepiej zabiorę się do jakiejś pracy...

Na dworze łeb urywa.
Nie będzie dzisiaj łażenia po plaży.
Siedzę w domu i... napierdzielam głupie quizy.
Na swoje usprawiedliwienie mogę napisać jedynie, że one wszystkie są w języku obcym zachodnim😂

I tak w duszy jestem Francuzką, chociaż zupełnie nie rozumiem dlaczego. Język mi uciekł odkąd zastąpiłam go angielskim, a wyprawa do Prowansji jest ciągle na liście do realizacji. No ale tak, mówcie do mnie La Réve🤣

Gdybym nie była człowiekiem, byłabym... aniołem😂🤣😂🤣 Tu kogoś poniosło😁

Z profesji nieoczywistych mogłabym uprawiać zawód sommeliera😂 Ciekawe skąd wiedzą, że mam na to papiery? Żadne pytanie nie dotyczyło wina.

Oraz posługuję się czarnym humorem. No tak, to było do przewidzenia. W końcu wiem, co lubię😉

Po wyniku określającym mój dark humor (nie piszcie tak, ja mogę- mam słabość do American English i robię to świadomie- dla Europejczyka to humour) przyszło otrzeźwienie, jak po przeczytaniu trzeciego Harlequina.
Po co ja to robię?
Idę poszukać jakiejś roboty
Miałam dzisiaj umyć okna, ale z nieba zerkają na mnie burzowe chmurzyska. Nikt nie będzie po mnie poprawiał.
Jestem cierpliwa, poczekam.
W końcu mam wakacje🌞




poniedziałek, 29 czerwca 2020

Tytułem...



Tak już musi być.
Najwidoczniej.
Dzisiaj od rana dwóch poważnych facetów (no dobra, jeden nie jest) liże d... nacjonaliście oraz narcyzowi, pławiącemu się w sukcesie, który jest porażką.
Nie rozumiem.
Nie rozumiem też dlaczego Polonia w DE, US i UK oraz innych miejscach na świecie wybiera mi prezydenta. Wyjechałeś, porzuciłeś to miejsce, to po ch... się wpieprzasz? Jeżeli wybierasz, to wróć i tu żyj. Bijesz cepem na oślep w tych, których tu zostawiłeś- baaardzo to bohaterskie.
Ale sam zostajesz tam, bo kasa bezpieczna, wolno więcej, freedom panie.

Więcej komentarzy na ten temat nie będzie.
Podobno jest lato.
Burzliwe jednakowoż.
Nie wiem, czy będzie piękne.
Wiem, że będzie inne.


sobota, 20 czerwca 2020

Niektórzy nie lubią niespodzianek bardziej

CioteczkaI miała wczoraj urodziny.
Okrągłe.
MatkaZ zamówiła za nią mszę w środku nocy (nie było opcji, że się pojawimy), a my chcieliśmy przygotować dla niej uroczystą kolację niespodziankę.
Jakież było moje zdziwienie, kiedy, pewnego dnia usłyszałam w słuchawce głos:
- Dreamuuuuu, ja bym was bardzo chciała zaprosić na obiad, na sobotę, na piętnastą.
Ciocia jest jednostką panicznie bojącą się odrzucenia i oceny. Miałam ułamki sekundy na reakcję, po której nie poczuje się źle.
Odmówię- przesrane. Zaproponuję kontrimprezę- źle, bo moja lepsza od tej, którą przygotuje ona.
Uśmiech na twarz, jak zbroja i usłyszałam swój własny głos:
- Będzie nam bardzo miło, dziękujemy za zaproszenie.

- I co teraz?- pomyślałam.- Kolację musimy odpuścić, bo przecież Ciocia, zajęta szykowaniem sobotniego przyjęcia, nie da się zwabić do MatkiZ.
Ustaliłyśmy zatem, że zamiast kolacji będzie uroczyste śniadanie. Zaprosiliśmy niezłą ekipę na tę mszę w środku nocy. Całe czwartkowe popoludnie i wieczór spędziłam w kuchni. Wstaliśmy wczoraj o 5:30. O 7:15 byliśmy z kateringiem u Mamy. O 8:30, wraz z wejściem gości wszystko było gotowe. Na zimno, na ciepło, pięknie, pachnąco, świeżo. Strzelił szampan (tak, szampan), był wytrawny tort i dmuchanie świeczek. Wszyscy byli zachwyceni.
Tylko Cioteczka była jakaś milcząca.
Początkowo zakładaliśmy, że to szok, ale nie...
Jak wychodziła, opierdoliła mnie, jak kozę za obierki.
Nie Teda (jej ukochanego siostrzeńca), tylko mnie.
Kurwa!!!
Na moje okrągłe urodziny, zostałam wkręcona, uprowadzona i nagle, w środku Polski, w knajpie za miliony monet zobaczyłam trzydzieści najważniejszych dla mnie osób. Nie wyobrażam sobie, że gdzieś między przystawką, a daniem głównym miałabym z tego powodu zrobić Tedowi awanturę.
Jedyne, na co było mnie stać, to 'dziękuję'.
Dlaczego nie można zwyczajnie podziękować?
Dlaczego nie przyjąć daru z głębi serca, mimo, że może niespodziewanego.


Dzisiaj jest ten cholerny obiad.
Zaraz.
Idę tam, jak na ścięcie.
W planie mam ugryzienie się w język.
Raz, może drugi, ale nie wiem, na jak długo starczy mi zacięcia.



wtorek, 16 czerwca 2020

Hope

Kiedyś, dawno temu, (nawet bardzo dawno, biorąc pod uwagę mój obecny wiek) moja Mama bardzo poważnie zachorowała. Neurochirurgia nie była wtedy na takim poziomie, jak dzisiaj. Mama spędziła w szpitalu kilka dobrych miesięcy. Na Jej powrót, na moim parapecie zakwitł grubosz, zwany drzewkiem szczęścia.

Od kilku dni na parapecie w naszej sypialni dzieje się magia, która nigdy wcześniej się nie zdarzyła. Jestem kiepskim ogrodnikiem, więc tym bardziej doceniam.
Czy to coś znaczy?
Nie wiem, ale jest pięknie.



piątek, 12 czerwca 2020

Detox

Od jakiegoś czasu jestem na detoxie.
Nie oglądam tv.
Kiedyś programowo odrzucałam publiczną, ale ostatnio doszłam do wniosku, że papkę z mózgu próbują zrobić wszystkie... no może z wyjątkiem kanałów sportowych, kulinarnych, Discovery i National Geographic.
I tego się trzymam. Jak już oglądam, zwykle nie wychodzę poza dwa ostatnie.
Netflix odrzuciłam, bo to zjadacz czasu oraz nie oglądam seriali, gdyż tak się ze sobą umówiłam.
I tak żyję sobie słuchając muzy i czytając coś wybiórczo i jest mi z tym dobrze (lepiej niż wcześniej w każdym razie).

Wczoraj wpadłam do MatkiZ.
Siedzą z CioteczkąI i karmią się papką.
Zamiast mi opowiedzieć, co u nich, streściły mi ze trzy odcinki jakiegoś polskiego serialu paradokumentalnego, co to mnie gówno obchodził i w życiu nie widziałam nawet napisów początkowych.
Zmęczyłam się samą opowieścią.
Potem skutecznie lawirowałam, żeby nie obejrzeć z nimi wiadomości (nie potrzebowałam dyskusji politycznej kto jest zły, a kto jeszcze gorszy) i skończyłam na filmie 'Bogowie' odetchnąwszy z ulgą.
Zawsze zastanawiam się po co ja tam idę, skoro bywam tam raz na miesiac (podczas pandemii rzadziej), a one zamiast zrobić sobie ze mnie rozrywkę, gapią się w pudło, które ani nie cieszy, ani nie rozwija...
Mam nadzieję taką jedynie, że w ich wieku tv nie będzie prowadziła mnie przez życie.
Mam też nadzieję, że nie jest to pobożne życzenie.

sobota, 6 czerwca 2020

Plan jest piękny

Sobota.
Kręcę się po domu.
W radio muza.
Wstawiam pranie.
Piję kawę.
Zaraz idę do pracy gdyż w obozie maturalnym panika.
Ted dzisiaj pracuje na dwa etaty.

Nagle z radia przestaje płynąć przyjemne.
Słyszę premiera Mateusza M.
Dobrze, że jestem zajęta praniem, bo czuję, jak rośnie mi ciśnienie.
Otwieramy granice... z naszymi nadbałtyckimi sąsiadami. Myśli, że wszystko zmierza ku dobremu.
O taaak.
Oczywiście.
To Litwini i Estończycy wypełnią hotele przy Promenadzie, które zieją pustką doprowadzając do obłędu ludzi, którzy zainwestowali w nie swoje życie.
Na hasło 'opozycja' pan premier rzuca jednym nazwiskiem. Brzmi ono jak Voldemort. On wie, co myśli i czego nie chce Rafał Voldemort  i dba, żeby usłyszeli to inni.

Generalnie nie o tym miało być, ale mnie poniosło.
Ta notka jest sześćsetną na tym blogu.
Zakończę ją optymistycznie.
Mam nadzieję, że ten dworzec wkrótce ożyje bo martwy wygląda fatalnie.




wtorek, 2 czerwca 2020

Taka sytuacja

Światowa Organizacja Zdrowia bije na alarm! Podczas pandemii zaniechano leczenia najpoważniejszych schorzeń, w tym onkologicznych, cukrzycy i chorób serca!
To ja się kurwa uprzejmie pytam KTO ogłosił tę pandemię?
Zakładam, że chyba ja, skoro WHO bije na alarm i to nie ona jest winna.
Nie lubię Trumpa, ale za zaprzestanie finansowania, chodzącej na smyczy koncernów farmaceutycznych, WHO ma mój szacunek.

Macie inny pomysł, kto wymyślił pandemię?
Roman Giertych się przyznał, Tusk jeszcze milczy, ale to tylko kwestia czasu.
Kto jeszcze?

czwartek, 28 maja 2020

Wyprawa na całe zło

Kolejna z cyklu, 'jak będzie czas' albo ' może kiedyś to zrobimy'  doszła do skutku.
Nie była długa, na 22 km się nie zanosiło nawet, bo nie było się gdzie się rozbujać ale widoki i wrażenia były bezcenne.
Otóż wejście do portu wytyczone jest przez dwa falochrony historyczne zachodni- zakończony wiatrakiem Stawa Młyny (czyli moim spacerowym punktem odniesienia)- na zamieszkanej przeze mnie wyspie i wschodni, na tej drugiej😉


Dzięki tym kamienym, najdłuższym w Europie, falochronom nasza plaża nie jest pocięta drewnianymi słupkami co kilkaset metrów






Naszym celem był zbudowany w latach 1818-1923 falochron wschodni. Przejście nim daje przedziwne uczucie wyjścia pieszo w morze na niemałą odległość 1400m.
Przyjemności dopełniło dojście na miejsce, mijając robiącą zawsze wrażenie, latarnię morską i Fort Gercharda oraz przejście przez piękny, stary las.







To był kolejny bardzo fajny dzień pod hasłem 'nie trzeba jechać na koniec świata, tu też jest pięknie'.

piątek, 22 maja 2020

Tego się nie da odzobaczyć

Obejrzałam 'Zabawę w chowanego'.
Wiedziałam na co się piszę.
Na pierdolenie o kuszeniu szatana i że 'nie pamiętam', 'to było tyle lat temu', 'nikt tego kurii nie zgłaszał' itekurwape.
Ale co?
Po tym, jak pogryzą cię wilki idziesz do ich szefa płakać?
Prokuratura miała czas do lutego.
Nie dotrzymuje terminów.
Prokuratorzy mają jakiś 'prykaz' z góry.
Ossokurwacho?
No ale na co liczymy?
Patrząc, co się dzieje w kraju tutejszym (na to określenie zaiksa ma Teatr), nic mnie już nie dziwi.
Na fakty reaguje się pluciem i szczuciem.
Ktoś dzieli i rządzi a my... tańczymy jakiś chocholi taniec.

Zawsze byłam bardziej Europejką, niż Polką.
Mój Dziadek przewraca się w grobie.
Przepraszam Dziadku.
Tego kraju, w tej formie nie da się kochać.
Gdybyś mógł go zobaczyć dzisiaj... zgodziłbyś się ze mną.

niedziela, 17 maja 2020

Zadyma i antidotum

Od wczoraj zadyma wśród fanów Trójki.
Już nie jestem, ale pan Wojciech Man nie raz budził mnie tekstem "dla dorosłych i dla dzieci zaczynamy program trzeci" za co szczerze go wtedy nienawidziłam.
Dużo fajnych rzeczy się wydarzyło podczas słuchania, bo dziwnym trafem Trójkę było słychać w górach.
I Republika się zadziała i Pink Floyd.
Oraz głos, którego brakuje mi chyba najbardziej, Piotra Kaczkowskiego czarujacy emocją.

Jako antidotum na ten cały syf poszliśmy w cholerę  naturę.
Po przejściu 22 kilometrów zrobiło nam się lepiej.
Znacznie lepiej.
Przynajmniej do kolejnego wkurwa.





Nie przeszkadzało nam nawet to, że było
płasko.